Przeczytajcie kolejny fragment książki „Star Wars: Last Shot” – Sana Starros w akcji!
Na oficjalnej stronie StarWars.com opublikowano kolejny fragment książki Star Wars: Last Shot, opowiadającej o przygodach młodego Hana Solo i stanowiącej wprowadzenie do filmu Han Solo. Gwiezdne Wojny – Historie.
Poniżej znajdziecie przygotowane przez nas tłumaczenie.
„- Co to było… – wrzasnął Han, a potem za drzwiami rozległ się odgłos strzału z blastera.
Był już na podłodze, zanim w ogóle zdał sobie sprawę, że skoczył w poszukiwaniu osłony. Ponad nim, Maz wydawała pośpiesznie rozkazy, gdy kilku nielicznych gości krzyczało i schylało się pod stołami. Sana przeskoczyła obok, oddała dwa strzały w kierunku drzwi i spojrzała na Hana. – Idziesz?
Kolejny strzał zamigotał, a potem uderzył w bar tuż przy głowie Hana. – Idę! – krzyknął, podnosząc się gwałtownie i biegnąc ku tylnemu wyjściu za Saną. – Kogo wkurzyłaś tym razem? – zapytał, gdy wybiegli na zewnątrz w gęstą noc Takodany.
– Łowcy nagród – powiedziała Sana – dość nieprzyjemni.
– A są jacyś przyjemni?
Ściana obok Hana eksplodowała, obrzucając ich oboje odłamkami, na co zareagowali uskoczeniem ze ścieżki. – To nie był zwykły blaster – powiedział Han, zerkając w górę. Okrutna gadzia twarz wychynęła z oświetlonych drzwi. – Zadarłaś z Trandoshaninem?
– Powiedziałam ci, że to nieprzyjemni łowcy nagród – odparła Sana.
Stwór podniósł swoją wyrzutnię, a potem coś wielkiego trzasnęło go od tyłu. Frapsen. Cała szóstka ramion Frompratha zacisnęła się na łowcy nagród, po czym obaj upadli naprzód pośród przekleństw i wycia. Trzy kolejne postacie wyskoczyły z knajpy Maz, ostrzeliwując ich blasterami.
– Biegnij! – Sana wykrzyknęła. – Teraz!
Opuścili cichą boczną ulicę, skręcili ostro w lewo i przeszli przez główny plac w kierunku zadokowanego statku kosmicznego. Cały świat nagle skupił się na nich, gdy tylko zaczęła się kanonada blasterowego ognia, a godziny, które to wszystko poprzedzały, wydawały się teraz jedynie bolesnym wspomnieniem.
– Sokół gotowy? – zapytała Sana.
– Zawsze, siostro. Zawsze.
– A ty?
– Zazwyczaj, siostro. Zazwyczaj.
Przeszli między gungańskim frachtowcem i dwiema korwetami, przykucnęli przy podwoziu jakiegoś nieudolnie zaparkowanego promu, a potem wpadli na trap Sokoła.
– Chewie! – Krzyknął Han, przechodząc nad stertą starych ubrań, niewielkim stosem butelek oraz beczą w stronę kokpitu. – Chewie, gdzie jesteś? Musimy…
Silniki dudniły, gdy Han osunął się na siedzenie obok futrzastego drugiego pilota. – No cóż, jesteś – mruknął, klikając coś przy komputerze nawigacyjnym i przygotowując hipernapęd. – Co tak długo?
Chewie zaszczekał z irytacją, a potem ryknął, wskazując coś ręką. Łowcy nagród wpadli do doku, a strzały z blasterów zasypały Sokoła wraz z otaczającymi go statkami.
– Sana! – Han krzyknął przez ramię. – Będziemy cię potrzebować…
Sokół wypluł serię strzałów, rozpraszając łowców nagród.
– Na działku… – dokończył Han. – Cóż, w porządku. Cieszę się, że wszyscy czują się jak w domu. Pociągnął akcelerator i pozwolił, by ryczące silniki go napełniły. Przestrzeń kosmiczna czekała, ten niemożliwy ogrom, pusty jak jego serce, gdzie może być całkowicie wolny.
Pod warunkiem, że po drodze nie zostaną wysadzeni w powietrze.
Więcej wybuchów wstrząsnęło Sokołem, kiedy krążyli po niebie, po czym przelecieli nad starożytnymi murami zamku Maz i tańczącymi refleksami jeziora Nymeve.
– Co ty, u licha, ukradłaś, Sana? – zażądał odpowiedzi Han, kiedy opuszczali pole grawitacyjne Takodany i wyszli w przestrzeń kosmiczną.
Przez komunikator rozległ się chichot. – No cóż…
Chewie wydał kolejny ostrzegawczy warkot, gdy na ekranie radaru pojawiły się trzy kropki.
– Tak, jeden z nich był Trandoshaninem – powiedział Han. – Czemu?
Chewie warknął raz jeszcze i nacisnął guzik.
– Dlaczego zwalniamy?! – krzyknęła Sana przez komunikator.
– Dobre pytanie, Chewie – bąknął Han. – Dlaczego zwalniamy?
Sokół zakołysał się, gdy zbliżające się statki rozpoczęły laserowy ostrzał.
– Chewie! – krzyknął Han.
Wookiee trzasnął pięściami w panel kontrolny i ryknął.
– Nie, nie możemy zawrócić – powiedział Han. – Nie obchodzi mnie, co Trandoshanie zrobili Wookieemi. Okej, spokojnie, spokojnie! Oczywiście obchodzi mnie, co zrobili, ale nie możemy nic z tym teraz zrobić, Chewie. Mamy ładunek do dostarczenia i zapłatę do odebrania, nie mamy też siły ognia, której potrzeba, by walczyć z tymi kolesiami. Jasne?
Chewie burknął, a Sokół znów przyśpieszył.
– Obiecuję, że uporamy się z tymi gadzimi świrami za jakiś czas, dobrze?
Chewie zaryczał.
– W każdym razie – powiedziała Sana przez komunikator – te dwa statki za nami…
– Myśliwce TIE? – wrzasnął Han, wpatrując się w monitor. – Chewie, zrób skok! – Sokół zatrząsł się, zamigotały światła w kokpicie i naraz rozległo się kilka alarmów. – Chewie, zabierz nas stąd!
Chewie ryknął, trzaskając w panele kontrolne. Gwiazdy przekształciły się w wydłużone paski, a Han odetchnął po raz pierwszy od wielu godzin.
Chewbacca mruknął coś pod nosem, a Han potrząsnął głową. – Nie żartuj – włączył komunikator. – Sana!
– Nie musisz krzyczeć – powiedziała Sana, zaglądając do kokpitu. – Jestem tutaj.
Han i Chewie odwrócili się i spojrzeli na nią. – Masz nam sporo do wyjaśnienia.”
Przy okazji warto wspomnieć, iż nadmieniona we fragmencie Sana zadebiutowała w marvelowskim komiksie Star Wars 6/2015, gdzie została przedstawiona jako dawno zaginiona żona Hana Solo. Ostatecznie okazało się, że był to podstęp, który Solo i Starros uknuli, jako część większego planu. Starros od tamtego czasu została stałą bohaterką komiksów, biorąc udział w przygodach z Hanem, Lukiem, Leią, Chewiem, C-3PO i R2-D2.
Książka Star Wars: Last Shot zadebiutuje za Oceanem 17 kwietnia. Nie znamy daty polskiej premiery.
Poprzedni fragment powieści w naszym tłumaczeniu znajdziecie tutaj.
Rozważ wsparcie nas poprzez Patronite. Wszelkie środki, które dzięki Tobie uzbieramy, przeznaczymy na rozwój naszego portalu. Szczegóły po kliknięciu w odnośnik poniżej. Dziękujemy!
1 komentarz »