Seriale

Twórcom „The Mandalorian” bardzo zależało na tym, by Mark Hamill osobiście wcielił się w odmłodzonego Luke’a Skywalkera

mark-hamill-luke-skywalker-the-mandalorian-1.jpg

Fani The Mandalorian zdecydowanie byli rozpieszczani przez twórców serialu, w którego 2. sezonie często pojawiali się dobrze im znani bohaterowie uniwersum Star Wars. Największą niespodzianką okazał się oczywiście nieoczekiwany powrót Luke’a Skywalkera w finale serialu. Jak jednak wyglądały przygotowania do tego wielkiego wydarzenia i na ile w sprawę zaangażowany był sam Mark Hamill?

Po zakończeniu ostatniego odcinka fani Star Wars zaczęli dywagować nad tym, w jaki sposób ich ulubiony bohater pojawił się na ekranie. Jak wiadomo, oryginalny odtwórca roli Luke’a Skywalkera, Mark Hamill, lata młodości już dawno ma za sobą. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by aktor od samego początku mocno wspierał powrót Luke’a na ekrany – Mark szczerze zaangażował się w cały proces przywracania postaci dawnej młodości, co też można było wywnioskować z jego tweetów. Teraz, gdy od ostatniego odcinka i cameo Luke’a minęło trochę czasu, twórcy serialu uchylają rąbka tajemnicy o kulisach odmładzania postaci.

Hal Hickel, będący osobą odpowiedzialną za efekty specjalne w The Mandalorian, jakiś czas temu udzielił wywiadu dla The Resistance Broadcast. Wyznał wówczas, że od początku było bardzo ważne, by to właśnie Mark Hamill był zaangażowany w cameo. Dodał również, że zespoły specjalistów pracujących nad efektami specjalnymi nie chciały tak po prostu nałożyć na twarz innego aktora twarzy Hamilla.

„Na temat tego konkretnego aspektu 2. sezonu mogę chyba najmniej powiedzieć. Ale powiem to. Po pierwsze, zaangażowanie Marka było ważne dla nas wszystkich. To nie było na zasadzie »bierzemy kogoś i nałożymy na niego deep fake«. Mark musiał być zaangażowany w przedsięwzięcie – i był. Był na planie w trakcie kręcenia sceny. Uczestniczył w tym przez cały czas.”

Hickel podzielił się także informacją o tym, że reżyser odcinka, Peyton Reed, miał już wcześniej doświadczenie z metodą komputerowego nakładania twarzy podczas kręcenia Ant-Mana, gdzie użyto jej, by „odmłodzić” Michaela Douglasa.

„(…) [Peyton Reed] pracował już z kilkoma osobami (…). To odegrało rolę w tym, co robiliśmy i jak to zrobiliśmy. Była to część procesu decyzyjnego.”

Na ten moment technologia odmładzająca jest wciąż świeża i w dalszym ciągu się rozwija, a czasami nawet wzbudza kontrowersje, dlatego użycie jej w tak ważnym momencie musiało się odbyć na najwyższym poziomie i nie było miejsca na jakiekolwiek błędy.

„Razem z Richardem Bluffem, który jest głównym kierownikiem efektów specjalnych w The Mandalorian, byliśmy bardzo zaangażowani w przekazywanie opinii na temat prac i przedstawianie jej Jonowi [Favreau], Peytonowi i Dave’owi [Filoniemu]. To było głównym motorem tej pracy, doświadczenie Peytona z Ant-Manem i zaangażowanie Marka.”

Słowa Hickela mają bardzo duże znaczenie, bowiem Mark Hamill tak naprawdę nie musiał być obecny podczas kręcenia tej ważnej sceny. W świecie Star Wars już wielokrotnie przywracano odmłodzone wersje postaci – chociażby Leię Organę w Łotrze 1 i The Rise of Skywalker. Biorąc pod uwagę, że przywrócenie Luke’a powiodłoby się bez większych przeszkód również bez udziału Marka Hamilla, pokazuje, jak bardzo twórcom zależało na tym, by wszystko było dopracowane do najmniejszego szczegółu.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.