Recenzje

„The Bad Batch” S01E12 („Ratunek na Ryloth”) – wrażenia z odcinka

Jesteśmy już po seansie 12. odcinka Parszywej zgrai, w związku z czym tradycyjnie przyszedł czas na podsumowanie naszych wrażeń, które są jak najbardziej pozytywne.

Epizod Ratunek na Ryloth stanowi bezpośrednią kontynuację odcinka 11., czyli Paktu z diabłem. Raz jeszcze powracamy na ojczystą planetę twi’leków, jednak tym razem pierwsze skrzypce znów odgrywają członkowie Oddziału 99, którzy przybywają na prośbę Hery, by uratować rodzinę Syndullów z imperialnej niewoli.

Z początku Hunter podchodzi sceptycznie do koncepcji ratowania Chama i Eleni, nie chcąc ponownie narażać siebie i Parszywej zgrai na konfrontację z Imperium, jednakże (za namową Omegi) ostatecznie zgadza się przynajmniej rozważyć taką możliwość. Gdy w czasie rekonesansu okazuje się, że na Ryloth przebywa Crosshair i w dodatku obecność bohaterów zostaje odkryta przez imperialnego droida, dowódca Oddziału 99 ma zamiar ostatecznie zrezygnować z udziału w akcji ratunkowej. Gdyby nie determinacja Omegi i jej niezachwiana chęć pomocy młodej Syndulli, zapewne tak właśnie by się stało.

W tym miejscu muszę odnieść się do relacji Omegi i Hery – gdy bohaterki się poznały, od razu dało się wyczuć, że przypadły sobie do gustu, zaś najnowszy odcinek tylko zacementował ich świeżą przyjaźń. W ogólnym ujęciu relacja dziewczynek wypada dobrze, lecz cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jej rozwój postępuje nieco zbyt prędko. Biorąc pod uwagę fakt, że dziewczynki spotkały się zaledwie raz i spędziły ze sobą kilka krótkich chwil, nieco dziwna wydawała się determinacja, z jaką Omega starała się przekonać Huntera do pomocy rodzicom Hery. Z drugiej strony, już nieraz byliśmy świadkami nieszablonowego podejścia Omegi do otaczającej ją rzeczywistości oraz swoistego idealizmu, jakim często się wykazuje, można więc uznać, że takie zachowanie jest spójne z jej charakterem.

Bardzo podoba mi się, jak zgrabnie twórcy przedstawiają dość oklepany już motyw wewnętrznej przemiany protagonisty pod wpływem innej postaci. Wyraźnie widać, jak duży wpływ na postępowania Huntera ma Omega. Jej chęć niesienia pomocy innym oraz dziecięca naiwność wyciągają z klona głęboko ukryte cechy charakteru – choć Hunter cały czas próbuje wmawiać sobie i innym, że interesuje go jedynie przetrwanie i utrzymanie przy życiu członków Oddziału, to niemal na każdym kroku jego młoda podopieczna pokazuje mu, że w galaktyce wciąż jest miejsce na ludzkie odruchy. Hunter i Omega uczą się od siebie nawzajem naprawdę wiele i każde z nich w pewnym sensie dojrzewa z odcinka na odcinek. Motyw ten jest rozbudowywany w ramach serialu powoli i rozważnie, co bardzo mnie cieszy, bo pozwala nam to dobrze poznać i polubić tę dwójkę. Nie da się ukryć, że jako widzowie najmocniej utożsamiamy się z postaciami, które muszą przezwyciężyć pewne trudności, by coś osiągnąć lub czegoś się nauczyć, bo zazwyczaj właśnie tak wygląda nasze życie.

Ciekawie rozwiązano również wątek kapitana Howzera. Już w poprzednim odcinku mogliśmy zauważyć symptomy tego, że klon nie jest zadowolony ze sposobu, w jaki Imperium stara się zaprowadzić „porządek” na Ryloth, a szczególnie martwi go niebezpieczeństwo czyhające na rodzinę Syndullów. Choć byłem nieco zawiedziony, że nie wyjaśniono nam, jakim cudem Howzer nie poddał się kontroli chipa warunkującego, to końcowa scena, w której przemówił do klonów ze swojego oddziału i otworzył części z nich oczy, była warta pominięcia tego szczegółu. Poza tym, wbrew temu, czego się spodziewałem, Howzer jednak nie zginął, lecz został aresztowany, zatem istnieje cień szansy, że jeszcze o nim usłyszymy.

Finalnie Cham, Eleni i Hera zostali ponownie połączeni, a Parszywa zgraja zyskała kolejnego wdzięcznego sojusznika. Zmianę w Hunterze mogliśmy zobaczyć jak na dłoni, gdy odmówił przyjęcia zapłaty za wykonanie zadania – widać, że klon powoli zaczyna zmieniać swoje podejście do nowych realiów galaktyki, a sporo w tym zasługi jego młodszej „siostry”.

Podsumowując, muszę przyznać, że 12. odcinek The Bad Batch przypadł mi do gustu, choć zdecydowanie był to jeden z tych epizodów, które zabierają nas do celu opłotkami, by po drodze pokazać nieco więcej niż jest to konieczne. Do końca sezonu pozostały tylko cztery odcinki, zatem spodziewajmy się, że od przyszłego piątku akcja zacznie się zagęszczać.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.