Recenzje

„Star Wars: Resistance” – wrażenia z finałowego odcinka serialu „The Escape”

Półtora roku minęło od premiery pierwszego odcinka animacji Star Wars: Resistance. Teraz przychodzi mi podzielić się wrażeniami z finału całego serialu, który krótko mówiąc, skończył się tak, jaki był przez większość czasu…

Fabuła The Escape (pol. Ucieczka) jest bardzo prosta, jednak od samego początku wrzuca nas w wir wydarzeń. Ostrzał orbitalny znanej z poprzednich odcinków planety Aeos stanowi dla Tam ostateczny argument, by porzucić Najwyższy Porządek. W tym celu kontaktuje się ze stacją Colossus. Misja ratunkowa nie kończy się jednak dobrze – Tam, Yeager i Kaz zostają uwięzieni na pokładzie gwiezdnego niszczyciela, zaś stacja musi się z nim zmierzyć i przetrwać.

Jeśli potraktujemy ten epizod jako po prostu kolejne przygody w ramach serialu, zagrało niemal wszystko. Choć historia i jej ostateczny wynik są przewidywalne, to jednak akcji jest naprawdę sporo i potrafi ona utrzymać w napięciu, czemu z pewnością pomaga towarzysząca jej muzyka i świetna reżyseria. Na spory plus wypada także małe cameo Kylo Rena, zwłaszcza pierwsza scena, kiedy zmusza Pyre’a i Tierny do mierzenia do siebie nawzajem z blasterów. To jest to, czego oczekuję od Najwyższego Wodza. Nie mogę też nie pochwalić reszty bohaterów i interakcji między nimi, bo każda znana nam postać z Colossusa dostała chwileczkę czasu ekranowego – zaś duet Aunt Z i Opeepit po walce o Colossusa kocham całym sercem. Odkupienie Tam wypadło całkiem dobrze, choć spodziewałem się znacznie silniejszego bodźca. Jest to pewnie zasługa tego, że przez cały sezon oglądaliśmy jej bardzo mało.

Nie mogę natomiast powiedzieć, że jestem w pełni zadowolony z odcinka jako finału serialu. Jasne, ilość nawiązań do wcześniejszych epizodów oraz 1. sezonu – z ponowną wizytą na Castillonie na czele – była cudowna i mimo wszystko wzbudziła nieco nostalgii oraz wspomnień z oglądania serialu i dyskutowania o nim w gronie znajomych. Ale cała reszta? Zupełnie pozbawiona stawki i niezbyt widowiskowo zrealizowana finałowa bitwa, a także zerowe straty w ludności Colossusa. W dodatku 2. sezon w żaden sposób nie łączy się z Epizodem IX, a o powiązaniu z tytułowym Ruchem Oporu przez zdecydowaną większość czasu można zapomnieć. I z jednej strony cieszę się, że dostaliśmy tak bardzo oderwaną od głównego nurtu historię, która pokazała nam nowe zakątki galaktyki i życie szarych ludzi w tym okresie, jednak z drugiej strony zabrakło nieco głębszego osadzenia w settingu znanym z filmów, choćby małego cameo Poe lub Lei, jak w początkowych odcinkach. W dodatku samo zakończenie jest… dziwne – niby wszystkie wątki są zamknięte, jednak nie potrafiłem odczuć, że to finał historii.

Jak zatem oceniam w kilku zdaniach cały serial? Mimo wszystko będę go ciepło wspominał. Może nie jest to poziom Wojen klonów Rebeliantów, ale gdybym miał porównywać pierwsze dwa sezony wszystkich trzech seriali, to Resistance wypadłby zdecydowanie najlepiej. Ciekawi, rozwijający się bohaterowie, struktura pełnoprawnego serialu oraz wspomniane odsunięcie głównych wydarzeń galaktyki nieco na bok są zdecydowanie jego najmocniejszymi stronami. Zawiodła przede wszystkim fabuła, w której było mnóstwo fillerów, a cała kompozycja z perspektywy rychłego zakończenia budzi mieszane odczucia. Choć to i tak więcej niż spodziewałem się po pierwszych zapowiedziach – całokształtem pozytywnie się zaskoczyłem i niekiedy czerpałem z niego frajdę.

Do zobaczenia przy wrażeniach kolejnych animacji z uniwersum!

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.