Publicystyka

Naziści i Templariusze, czyli skąd Star Wars czerpie historyczne inspiracje

Nie jest tajemnicą, że Gwiezdne wojny od swojego zarania zdradzały wyraźną inspirację wydarzeniami historycznymi oraz motywami przewijającymi się w różnych kulturach, jednak mogłoby Was zdziwić, ile różnych odniesień zawarł w swoich filmach George Lucas – od starożytnego Rzymu poprzez zakon Templariuszy i nazistowskie Niemcy aż po wojnę w Wietnamie. W poniższym tekście przyjrzymy się najciekawszym nawiązaniom.

Gdy Lucas tworzył bohaterów i złoczyńców, będących dziś ikonami uniwersum odległej galaktyki, czerpał pełnymi garściami z religii, mitów, legend oraz klasyków kinematografii. Choć w produkcjach spod szyldu Star Wars znajdziemy mnóstwo elementów fantastycznych, a na początku każdej z nich możemy przeczytać „dawno, dawno temu w odległej galaktyce”, to mają one wiele wspólnego z wydarzeniami, jakie miały miejsce na naszej planecie.

Zacznijmy od tego, że Ojciec Gwiezdnych wojen od zawsze pasjonował się historią. Miał nawet swój udział w powstaniu książki Star Wars and History, nad którą pracowało wielu czołowych historyków. Dostarczyła ona dowodów na powiązania filmów z wydarzeniami historycznymi, co zostało potwierdzone przez samego Lucasa. Gdzie zaczyna się ta podróż? Cofnijmy się w czasie o ponad 2000 lat.

Starożytny Rzym

Przedstawione w trylogii Prequeli Senat, Republika i jej przekształcenie w Imperium są wyraźnym odniesieniem do starożytnej Republiki rzymskiej oraz jej przeobrażenia w Cesarstwo rzymskie. Choć historyczna transformacja Rzymu trwała dłużej, niż przemiana Republiki przedstawiona na przestrzeni Epizodów I-III, to paralele są tu niezwykle sugestywne. Również postaci kanclerzy Valoruma i Palpatine’a są odbiciami prawdziwych postaci ze starożytnego Rzymu. Tego drugiego można porównać do Gajusza Oktawiusza – uzyskanie przez niego tytułu augusta (wywyższonego przez bogów) uznaje się za koniec Republiki i początek Cesarstwa. Co więcej, pod kątem wizualnym do motywów rzymskich nawiązuje planeta Naboo (za której scenerię służyły zresztą zabytki położone we Włoszech), zaś znane z Mrocznego widma wyścigi śmigaczy nawiązują do niezwykle popularnych w starożytnym Rzymie wyścigów rydwanów.

Zakon Templariuszy

Powszechnie sądzi się, że Gwiezdne wojny zawierają sporo odniesień do kultury japońskiej – i jest w tym dużo prawdy. Od dawna wiadomo, że Oryginalna Trylogia garściami czerpała z dorobku Akiry Kurosawy i jego Ukrytej fortecy, a sami rycerze Jedi zdradzają sporo podobieństw do japońskich samurajów (w kwestii ubiorów, stylów walki czy filozofii). Zakon Jedi ma jednak także wiele wspólnego z europejskim zakonem Templariuszy. U zarania swego istnienia Templariusze uchodzili za wzór dla europejskiego rycerstwa, cechując się religijną żarliwością, moralnym kręgosłupem oraz wyrzeknięciem się dóbr doczesnych na rzecz niesienia pomocy innym. Z czasem jednak stali się „Bankiem Europy”, odchodząc od swoich ideałów i bardziej skupiając się na polityce oraz zyskach, niż na pełnieniu swej pierwotnej misji. Ostatecznie skończyło się to dla nich źle, gdyż w 1307 roku król Filip IV brutalnie pozbył się setek rycerzy zakonnych, by „anulować” zaciągnięte u nich długi i jednocześnie zdobyć bogactwa, jakie Templariusze rzekomo zgromadzili w swoich siedzibach. Właśnie te wydarzenia stały się inspiracją dla przedstawienia upadku Zakonu Jedi, który sprzeniewierzył się swoim pierwotnym ideom, stając się łatwym celem dla Dartha Sidiousa, chcącego przejąć władzę w galaktyce.

Nazistowskie Niemcy

Tutaj nawiązania nie są już tak subtelne jak wcześniej, więc trzeba być prawdziwą nogą z historii, by ich nie zauważać. W pierwszej kolejności rzucają się w oczy mundury oficerów Imperium, które nie bez kozery przywodzą na myśl uniformy Wehrmachtu, oraz charakterystyczny hełm Lorda Vadera, będący oczywistym odniesieniem do hełmów, jakie nosili niemieccy żołdacy (dziękujemy czytelniczce za zwrócenie uwagi na ten aspekt!). Ciekawszą sprawą jest jednak dojście do władzy kanclerza Palpatine’a, które jest niemal perfekcyjnym odzwierciedleniem tego, jak Adolf Hitler przejął stery nad Rzeszą – poprzez polityczne machinacje i manipulacje, ostatecznie doprowadzające do dobrowolnego przekazania pełni władzy w ręce jednego człowieka w zamian za obietnice bezpieczeństwa i odzyskania dawnej potęgi. I to wszystko pośród „gromkich oklasków”.

Wojna w Wietnamie

George Lucas nigdy nie krył się z tym, że Star Wars miało być krytyką wojny prowadzonej przez USA w Wietnamie. Sojusz Rebeliantów zmagający się z Imperium Galaktycznym był bezpośrednim nawiązaniem do wietnamskich bojowników walczących ze światowym mocarstwem. Co ciekawe, jak wspomina reżyser w komentarzu do wydanej w 2004 roku edycji specjalnej Powrotu Jedi, Wietkong zainspirował też powstanie… Ewoków. Futrzani mieszkańcy księżyca Endor pokonali przeważające siły Imperium, mimo iż korzystali z prymitywnej technologii i pod względem militarnym ustępowali szturmowcom w niemal każdym aspekcie. Przewagę zapewniła im jednak znajomość własnego terytorium i umiejętność wykorzystania tej wiedzy – dokładnie tak samo, jak wyglądało to w przypadku wietnamskich rebeliantów i żołnierzy amerykańskich.

Zimna wojna

Być może nie jest to tak oczywiste dla dzisiejszego odbiorcy, ale Star Wars miało swoje podwaliny również w Zimnej wojnie, w trakcie której powstawały pierwsze trzy części gwiezdnej sagi. Zimna wojna kojarzy nam się przede wszystkim z wyścigiem zbrojeń i prężeniem muskułów przez USA i ZSRR. Wyścig ten miał swoje odzwierciedlenie w opracowywaniu i ciągłym udoskonalaniu broni atomowej, za sprawą której można by dokonywać zniszczeń na niewyobrażalną skalę. W pamięci filmowców i całego świata wciąż był wówczas Kryzys kubański, niemal doprowadzający do III wojny światowej, a potencjalnie także do końca świata, jaki znamy. Gdzie w takim razie znajduje się odniesienie do tych wydarzeń w Gwiezdnych wojnach? W Gwieździe Śmierci i zniszczeniu planety Alderaan. Lucas chciał w ten sposób pokazać, do czego może doprowadzić przyzwolenie na niekontrolowane opracowywanie śmiercionośnych technologii i uzależnienie ich wykorzystania od widzimisię wąskiej grupy ludzi u władzy.

Jak sami możecie zobaczyć, uniwersum Star Wars po brzegi wypełnione jest nawiązaniami do prawdziwiej historii. Właśnie ta alegoryczność czyni gwiezdną sagę wiarygodnym i ponadczasowym dziełem, które od zawsze stanowiło (i miejmy nadzieję, że nadal będzie stanowić) komentarz do otaczającej nas rzeczywistości. W tym artykule zaledwie liznęliśmy temat, a jeśli poczuliście niedosyt, to zachęcamy Was do zgłębienia tematyki bardziej, bo jest naprawdę interesująca. Pomóc w tym może chociażby wspomniana książka Star Wars and History.

Podobne posty

2 komentarzy

    1. A Mnie zawsze kojarzył się ten hełm jak chodzii o tył z Wermachtem. Motocykliści taki mieli z Tego co kojarze. W „Ostatnia Krucjata” jest scena z przejęciem takiego jak jechali do Berlina po skradziony pamiętnik starego Indiego, razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.