Recenzje

Komiksy Star Wars – podsumowanie miesiąca (wrzesień 2020)

star-wars-battle-tales-5-clone-wars-1.jpg

Wrzesień nie rozpieścił fanów komiksowej odnogi Gwiezdnych wojen. Dostaliśmy zaledwie po jednym zeszycie z każdej obecnie wydawanej serii i miniserii. Czy wyjątkowo mniejsza ilość przerodziła się w lepszą jakość? Przyjrzyjmy się premierom minionego miesiąca.

Star Wars #6 (2020)
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Jesús Saiz

star-wars-6-2020-cover.jpg

Najnowszy zeszyt głównej serii zaczął się co najmniej dobrze. Bardzo spodobała mi się kreacja Verli i jej konflikt światopoglądowy z Lukiem – oboje są niewyszkolonymi użytkownikami Mocy, ale próbują znaleźć zupełnie inne wyjście z tej sytuacji. Trochę to wyglądało, jakby Verla była na swój sposób personifikacją złamanego Luke’a z Ostatniego Jedi. Zdobycie nowego miecza przez Skywalkera to również super pomysł – nie tylko dostajemy kolejne nawiązanie do High Republic, ale dodatkowo żółty kolor strażnika symbolizuje fakt, iż na barkach Skywalkera spoczywa ochrona wartości Zakonu Jedi. Jednocześnie jest to ten moment, w którym poziom zeszytu zanurkował wprost na dno. Zjawa Wielkiego Inkwizytora jest w moim mniemaniu kiepskim, absurdalnym i zupełnie zbędnym powrotem postaci – zupełnie nie jestem w stanie tego przetrawić, zwłaszcza, że nie był on dobrze przedstawiony. Chyba jeszcze nigdy nie zawiodłem się tak mocno jakimś komiksem od Soule’a.


Darth Vader #5 (2020)
Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Raffaele Ienco

DarthVader-5-2020.jpg

Nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, że wraz z umniejszeniem roli Sabé i innych dwórek Padmé poziom komiksu spadnie – to naprawdę przykre, że sam Vader nie jest w stanie ciągnąć swojej własnej serii. Co bowiem dostajemy? Ano kolejny płacz Anakina za Amidalą, porozwalanie kilku myśliwców, dalszy płacz za Amidalą… I to w zasadzie tyle, wyjątkowo mało działo się w tym komiksie. Jednak poza zniszczeniem droida Vadera (nareszcie!) i bardzo klimatycznie wyglądającą Polis Massą, nie ma tu zupełnie nic interesującego albo nowego w kontekście postaci Mrocznego Lorda – a z jakiegoś powodu komiksowi scenarzyści Marvela lubują się w takim przedstawianiu Vadera.


Bounty Hunters #5
Scenariusz: Ethan Sacks
Rysunki: Paolo Villanelli

bounty-hunters-5-cover.jpg

Jeśli śledzicie moje podsumowania uważnie, to pewnie wiecie, jak po poprzednim zeszycie straciłem jakiekolwiek zainteresowanie tą serią. Cóż, najnowsza odsłona przygód łowców nagród wcale mojej opinii nie zmieniła. Nadal jest bardzo chaotycznie – akcja raz skacze na przeszłość wcale-nie-antagonistki Nakano Lash oraz próbuje dalej wytłumaczyć, jak tak naprawdę narodził się cały konflikt, nadal racząc nas kopią historii o Romeo i Julii. Z drugiej strony dostajemy przewidzianą przeze mnie epicką walkę Valance’a z Bobą Fettem, która kończy się dość przewidywalnie, nie czyniąc żadnemu z nich najmniejszej szkody. Śmierć Lash niby przedstawiona jest dość emocjonalnie, ale żadnych emocji nie wzbudza, skoro czegoś więcej dowiadujemy się o niej dopiero w tym zeszycie. Jestem tylko ciekaw, jak bardzo dostaniemy teraz kopię The Mandalorian, tylko z Valancem i spadkobierczynią obu rywalizujących syndykatów. Gdybym miał jednak wymienić jakieś pozytywy, to nadal, będąc w mniejszości, stawiam na kreskę oraz kreację wspomnianego Valance’a.


Doctor Aphra #4 (2020)
Scenariusz: Alyssa Wong
Rysunki: Marika Cresta

doctor-aphra-4-2020-cover.jpg

Aphra, jak co miesiąc, wzbija się na wyżyny, jeśli chodzi o komiksy Marvela. Najnowszy zeszyt dostarcza masy frajdy i to moje najlepiej spędzone minuty nad komiksami w mijającym miesiącu. Po podwójnej zdradzie w poprzednim zeszycie, teraz Aphra musi znaleźć nowe wyjście z sytuacji, co owocuje dalszą eksploracją miasta na planecie Dianth, odkryciem jego tajemnicy oraz pełnym wybuchów pościgiem, zakończonym odnalezieniem statku z ery High Republic. Wspomniana zdrada jednocześnie pozwala nam wreszcie dłużej zawiesić oko na postaci antagonisty oraz jego wspólnika-zdrajcy, dzięki czemu akcja zdecydowanie nabiera rumieńców i jestem niezmiernie ciekaw, jakie to szalone plany wymyślą obie strony, by wreszcie zdobyć Pierścienie Vaale na własność.


The Clone Wars – Battle Tales #5 – finał
Scenariusz: Michael Moreci
Rysunki: Derek Charm

clone-wars-battle-tales-5-cover.jpg

To był chyba najdziwniejszy i najzabawniejszy zeszyt w całej miniserii. Klamrowa historia zakończyła się dość kliszowo, bez większych rewelacji, jednak wisienką na torcie była tytułowa opowieść wojenna. Tym razem traktowała ona o Kenobim oraz oddziale klonów, który został wzięty w niewolę przez Grievousa i stanowi teraz idealną siłę roboczą, jaką złoczyńca chce wykorzystać do… budowy mostu. Przyznam się szczerze, że od początku brzmiało to dla mnie absurdalnie i nieco surrealistycznie (na co komu mosty, skoro są transportowce powietrzne? I jak Kenobi stał się więźniem wojennym?), ale Moreci wybrnął z tego naprawdę świetnie poprowadzoną historia, zimową wersją Ewoków oraz Obi-Wanem, wystrzeliwującym z siebie żartobliwe dialogi z prędkością porządnego blastera. Cała miniseria finalnie również wypadła bardzo dobrze, jak to na komiksy od IDW przystało. Pięknie narysowana, z historiami od umiarkowanie dobrych po rewelacyjne – nie byłby to mój pierwszy wybór do polecenia komiksu Star Wars, ale jeśli chodzi o zeszyty traktujące o okresie Prequeli, to jest to zdecydowanie lektura, którą warto się zainteresować.


Jak już wspomniałem na początku, wrzesień nie rozpieścił fanów rysowanej wersji odległej galaktyki. Spośród komiksów Marvela tylko Doctor Aphra trzyma się na bardzo wysokim poziomie, podczas gdy pozostałe serie albo nadal szorują gdzieś po dnie, albo dopiero tam spadły. Z kolei wydawnictwo IDW tradycyjnie zaserwowało nam bardzo przyjemny zeszyt, kończąc tym samym miniserię poświęconą Wojnom klonów – od października bowiem wznawiają wydawanie swojej sztandarowej (i rewelacyjnej) serii Adventures, tym razem osadzonej w erze Sequeli.

Podobne posty

Jeden komentarz

  1. Dlaczego nie? Uważam, że to dobry zabieg, a jeszcze większe przerażenie budzii fakt, że stał się upiorem na usługach Vadera. Chociaż może i zgrzyta zębamii, ponieważ z drugiej strony to stoii w sprzeczności z odcinkiem „Całun Ciemności” z Rebelsów. Jest tam scena z Kananem jak wiemy i objawia Mu się jak strażnik świątynny, ale jest to raczej projekcja/wizja Caleba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.