Recenzje

„Star Wars: Resistance” – wrażenia z odcinka „Kaz’s Curse”

Nie rozumiem zupełnie twórców Resistance. Po zwiastunie drugi sezon zapowiadał się świetnie, mieliśmy wpłynąć na zupełnie nowe wody w, moim zdaniem, jednym z najciekawszych kanonicznych okresów, a jedyne, co dostajemy, to nudne i nic nie wnoszące fillery.

Fabułę Kaz’s Curse (pol. Przekleństwo Kaza) pewnie jesteście w stanie przewidzieć po przeczytaniu tytułu. Kazuda zostaje w ten sposób ukarany przez jednego z piratów za nadmierne szczęście w grze w kości, po czym przypadkiem spadają na niego wszystkie nieszczęścia, z atakiem Guaviańskiego Gangu Śmierci na czele, aż w końcu całość kończy się oklepanym wątkiem, że to wszystko jest w jego głowie i wystarczy nie wierzyć, że się jest pod działaniem klątwy.

Jedyne, za co mógłbym pochwalić ten epizod, to wspomniane wyżej pojawienie się Gangu. Bardzo podobał mi się design ich statków, postaci też wypadły dobrze, jak na tak krótki czas ekranowy. Do tego bitwa z Asami w polu asteroid to bardzo fajny i, co najważniejsze, dobrze zrealizowany fragment.

I to by było na tyle. Reszta odcinka jest nudna i do bólu irytująca ciamajdowatością Kazudy, nawet jeśli tłumaczymy ją sobie przekleństwem. Nie dowiadujemy się zupełnie nic nowego, bohaterowie się nie rozwijają, a fabuła stoi w miejscu, tak jak stoi już dłuższy czas. Mam nadzieję, że druga połowa sezonu jednak obfitować będzie w bardziej wartościowe odcinki, bo, jak broniłem tego serialu niemal od początku, tak teraz czuję coraz większy zawód.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.