Recenzje

„The Mandalorian” S02E03 (Rozdział 11) – wrażenia z odcinka

Za nami najkrótszy jak dotąd – bo trwający zaledwie 30 minut – odcinek 2. sezonu The Mandalorian zatytułowany The Heiress. Nie mogę jednak powiedzieć, by Rozdział 11 był przez to mniej interesujący od poprzednich, bowiem fani seriali animowanych ze świata Gwiezdnych wojen mieli dziś co świętować.

the-mandalorian-season-2-spoilers.jpg

Din, Dziecko i Żabia Mama w końcu docierają na wodny księżyc, który był ich pierwotnym celem, gdy wyruszali z Tatooine. Po niełatwym lądowaniu tymczasowa pasażerka odnajduje swojego męża, a Djarin może w końcu popchnąć do przodu poszukiwania innych Mandalorian. W ten sposób trafia na Quarrena, twierdzącego, że wie, gdzie podziewają się pobratymcy bohatera i za odpowiednią opłatą może wskazać miejsce ich pobytu.

Jeśli dość dobrze znacie uniwersum Star Wars, z pewnością wiecie, że Quarrenom nie można ufać. Cała „wycieczka” okazuje się być podstępem, dzięki któremu „mackogłowi” mają nadzieję zdobyć beskar noszony przez Dina. Gdy sytuacja wydaje się już być beznadziejna, kołyska Dziecka została połknięta przez morskie monstrum, a Din niemal się utopił, w ostatniej chwili pojawia się odsiecz w postaci innych Mandalorian… I to nie byle jakich! Plotki nareszcie się potwierdziły i spotykamy Bo-Katan Kryze we własnej osobie. Co więcej, gra ją Katee Sackhoff, podkładająca głos tej samej postaci w animowanych Wojnach klonów i Rebeliantach. Po raz kolejny w tym sezonie mój wewnętrzny nerd wziął górę w trakcie seansu i szczerzyłem się od ucha do ucha już w momencie, kiedy zobaczyłem charakterystyczny hełm Kryze, a jeszcze bardziej, gdy go zdjęła. Byłej przywódczyni Mandalory towarzyszy dwoje innych Mandalorian, w tym bohaterka grana przez Sashę Banks. Nie wyłapałem w trakcie seansu ich imion, lecz odnoszę wrażenie, że są to postaci dotąd nieznane.

Widzowie spodziewający się przyjacielskiego pojednania mogli się nieco zdziwić, ponieważ gdy tylko wybawcy zdjęli swoje hełmy, Djarin zapomniał o sytuacji, w której był chwilę wcześniej, i po krótkim sporze światopoglądowym oraz oskarżeniu rozmówców o podszywanie się pod Mandalorian, odleciał na swoim plecaku z „Baby Yodą” pod pachą. Myślę, że mimo wszystko nie powinniśmy oceniać Dina zbyt surowo za ów brak manier, gdyż jest on wynikiem indoktrynacji, jaką przez lata wpajała mu Straż Śmierci, a także braku wiedzy na temat zwyczajów innych mandaloriańskich klanów.

W samym porcie nasz protagonista zostaje PONOWNIE ocalony przed grupą inną Quarrenów przez swoich wcześniejszych wybawicieli i otrzymuje propozycję nie do odrzucenia – jeśli pomoże w wykradnięciu ładunku z imperialnego transportu, dostanie informację o Jedi, których szuka.

Sceny związane z napadem na statek to oczywiście sto procent akcji – czwórka Mandalorian całkiem efektownie robi z imperialnych tyłków jesień średniowiecza. Ponownie widać spory progres w sposobie ukazywania sekwencji akcji. Wciąż mam w pamięci tę niezgrabną bitwę pomiędzy Mandalorianami a najemnikami na Nevarro z poprzedniego sezonu. Na szczęście tym razem sceny były świetnie zmontowane, walki wyglądały naturalnie, a Mando używający plecaków odrzutowych nie przypominali sztywnych figurek akcji.

Po kilku minutach bohaterom udaje się przejąć ładownię pełną broni, jednak w ostatniej chwili, ku niezadowoleniu Dina, Bo-Katan zmienia warunki umowy i decyduje się porwać cały statek. Po raz pierwszy w tym sezonie możemy też zobaczyć moffa Gideona (w formie hologramu, ale zawsze), z którym kontaktuje się oficer dowodzący transportem. Rozkazy są jasne – skoro statek został przejęty, pozostaje tylko godna śmierć w imię Imperium, czyli rozbicie transportowca o powierzchnię morza. Bardzo podoba mi się nawiązywanie przez twórców do motywów znanych z II wojny światowej. Szczególnym tego wyrazem było rozgryzienie ładunku elektrycznego (?) przez oficera, co spowodowało jego natychmiastową śmierć. Jeśli oglądaliście kiedyś filmy wojenne lub po prostu interesujecie się historią, mogliście skojarzyć ten motyw z kapsułkami cyjanku potasu, jakich używano w trakcie wojny, kiedy samobójstwo było lepszą alternatywą, niż oddanie się w ręce wroga.

Zanim jednak oficer dokonał żywota, dowiedzieliśmy się, jaki jest prawdziwy cel Bo-Katan – chodzi oczywiście o odzyskanie Darksabera, legendarnego miecza świetlnego pierwszego mandaloriańskiego Jedi, który Kryze zdobyła w trakcie wydarzeń z Rebeliantów, a aktualnie w jego posiadaniu jest moff Gideon. Po tej scenie jestem przekonany, że wątek oręża będzie bardzo istotny… Jeśli nie w tym sezonie, to być może w kolejnym.

Na koniec nie mogę też nie wspomnieć o potwierdzeniu obecność kolejnej uwielbianej przez fanów postaci – Ahsoki Tano! Kryze zdradza Dinowi, że to właśnie ona jest Jedi, której powinien szukać, a znajdzie ją w mieście Calodan na zalesionej planecie Corvus. W tym właśnie kierunku udają się nasz bohater i jego podopieczny, ale czy dotrą tam w następnym odcinku? Na to pytanie odpowiedź poznamy dopiero za tydzień.

Jedynym minusem trzeciego odcinka 2. sezonu Mandalorianina była w moim odczuciu jego długość, gdyż po napisach końcowych czułem ogromny niedosyt. Z drugiej strony, jest coś fajnego w oczekiwaniu na kolejne epizody serii i cieszę się z tego, że jako fan Star Wars naprawdę mam na co czekać.

Podobne posty

Jeden komentarz

  1. Byłem podekscytowany, wzruszony. Emocje towarzyszące Mi były prawie zbliżone do tych jakie uruchamiały się w Moim ciele, duchu podczas seansów „Łotra 1″… Niech tylko na Moc! Dotrą na tą nowo – lesistą planetę już za tydzień w piątek, byśmy się moglii cieszyć z nie byle jakiego wydarzenia w historii Gwiezdnych Wojen od czasów „Wojen Klonów” i „Rebeliantów”. Pod warunkiem, że wszystko będzie grało, buczało w głównych wątku serialu pod każdym możliwym względzie, mając na uwadze powrót Fulcruma Dwa i Tego co z Nim związane. Muzyka przygrywająca na koniec odcinka na zreperowanym Renzo Crest z finału pierwszego sezonu… łał. Wyciskacz łez. Teraz Mando zmierza tonem tam gdzie trzeba!!!

  2. Również nie dosłyszałem imion pozostałej dwójki Mandalorian towarzyszących Bo Katan, ale wookiepedia podaje, że byli to Koska Reeves oraz Axe Woves.

    1. Raczej Bo nie zwraca się do nich po imieniu, bo z ciekawości po raz 2 na 11 odcinków czytałem dokładnie napisy, żeby wyłapać tą informację. (poprzednim razem upewniałem się, że dobrze mi się wydawało, że w 6 rozdziale oficera Nowej Republiki grał Matt Lanter)

      PS – żeby nie dublować komentarzy… Odcinek był ucztą dla oczu i ucztą dla duszy. W końcu konkretnie urwano niekończące batalie pomiędzy każdą jedną teorią dlaczego Din i reszta jego klanu nie zdejmują hełmów i zrobiono to dosłownie tak jak miałem nadzieję, że zrobią. Trzymajmy kciuki, żeby za 6 i pół dnia zobaczyć Aśkę na ekranie więcej jak tylko w ostatniej scenie (coś ala scena z Bobą)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.