Recenzje

Komiksy Star Wars – podsumowanie miesiąca (czerwiec 2021)

Czerwiec był bardzo bogatym i interesującym miesiącem dla czytelników gwiezdnowojennych komiksów. Po wielu miesiącach oczekiwania powróciła seria Adventures, dostaliśmy ważne zeszyty z ery Wielkiej Republiki, a także na poważnie zaczęliśmy Wojnę łowców nagród – wielki event wydawnictwa Marvel. Jak w tej sytuacji prezentują się nowe zeszyty komiksowe?

War of the Bounty Hunters #1
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Luke Ross

Po wybitnym zeszycie oznaczonym jako Alpha, również i pierwszy numer właściwej miniserii w żadnym calu nie zawodzi, dostarczając nam emocjonalny rollercoaster. Od samego początku stawka jest postawiona dość wysoko i tylko rośnie, kiedy widzimy jak Boba Fett bezpardonowo zajmuje się Zuckussem i 4-LOMem (powiedziałbym, że ich zabija, ale opis przyszłego zeszytu sugeruje, że duet jeszcze nie powiedział ostatniego słowa). Na tym jednak nie koniec, bo równie wielkie zamieszanie wywołuje pojawienie się Fetta w Pałacu Jabby na Tatooine. Wątek łowcy nagród jest ponadto wspaniale dopełniony przez historię Karmazynowego Świtu i Qi’ry, którzy, jak się okazało, stoją za porwaniem zamrożonego Hana Solo. Niezmiernie ucieszyłem się akurat z takiego rozwoju sytuacji, głównie przez wzgląd na związek Hana z syndykatem, choć czuję pewien niesmak związany z tym, że kontynuację historii Qi’ry dostajemy dopiero teraz, i to w formie komiksowej, a nie filmowej. W zeszycie nie zabrakło także kilku nawiązań do Hana Solo oraz Wielkiej Republiki. Sporą zaletą są także ilustracje Luke’a Rossa – jego styl świetnie pasuje do historii, a pomysły wizualne w zakresie stylistyki Świtu w pełni kupuję.


Bounty Hunters #13
Scenariusz: Ethan Sacks
Rysunki: Paolo Villanelli

Bounty Hunters klasycznie nie zachwyciło, ale i pozbyło się elementów, które sprawiały, że poprzednie zeszyty mimo wszystko były zjadliwe – nie dość, że w zeszycie nie zawarto żadnych retrospekcji, to jeszcze postać Valance’a zachowuje się nad wyraz irytująco i z całkiem inteligentnego łowcy nagle stał się osobą, która bez większego zastanowienia bije kogo popadnie. Dengara równie dobrze mogłoby w tym zeszycie nie być, bo nie robi niemal nic, poza dostarczeniem jednej całkiem zabawnej scenki. Starcie obu łowców z Chewbaccą wypada dość przeciętnie, ale przynajmniej przez większość czasu Beilert usiłuje przemówić Chewiemu do rozsądku, zamiast go pokiereszować. Trudno mi cokolwiek powiedzieć o wątku T’ongi, który pojawił się na chwilę i wygląda na to, że będzie miał wiele wspólnego z Karmazynowym Świtem – a skoro już przywołałem ten syndykat, to spodobało mi się, jak bardzo bohaterowie nie dają wiary w ich powrót, będąc przekonani, że grupa zakończyła działalność lata temu. Muszę też pochwalić autora za przeplecenie akcji komiksu z opisanym wyżej War of the Bounty Hunters #1 oraz 13. zeszytem serii Star Wars. Zachwyceni powinni być także gracze anulowanej lata temu gry mobilnej Star Wars: Uprising – w finale zeszytu okazało się, że na Valance’a poluje znana z gry asasynka Deathstick, i to na jej wyczyny czekam najbardziej w kolejnych zeszytach.


Star Wars (2020) #14
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Ramon Rosanas

Niestety był to tylko przeciętny zeszyt, do czego główna seria powoli nas zaczyna przyzwyczajać. Numer sprawia wrażenie kolejnego wstępu, co dziwi po poprzednim prologu, włączającym rebeliantów do polowania na Hana Solo. Tym razem fabuła koncentruje się na losach Chewiego, Lei, Lando i Lobota, którzy zmierzają na aukcję Karmazynowego Świtu, na której do zdobycia będzie karbonitowy blok ze słynnym przemytnikiem. Poza niefortunnym starciem z Czarnym Słońcem, obserwujemy także kontynuację wątku Lando i jego gry na dwa fronty – Rebelii i Huttów. W poprzednich numerach ta część zdecydowanie błyszczała i umiarkowanie czekam na efekty działań Calrissiana z tego zeszytu. Ogromnie ucieszyło mnie za to, że Soule nie zapomniał o Lobocie i jego powracająca świadomość próbuje dać znać Lando, że jeszcze tam jest. Bardzo liczę na to, że w końcu i ta kwestia doczeka się rozwiązania. Poza tym niestety nie ma zbyt wielu rzeczy, które – czy to pozytywnie, czy negatywnie – zwróciły moją uwagę w trakcie lektury. Wyróżnić tu mogę chyba jedynie maleńką rolę Amilyn Holdo oraz rozmowę Luke’a z Leią, co do zmiany nastawienia księżniczki po utracie Hana. Nie pierwszy raz widać, jak Soule dobrze czuje postaci z Oryginalnej Trylogii i bardzo mi przykro, że tak rzadko robi z tego użytek, zagłębiając się w ich psychikę.


Darth Vader (2020) #13
Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Raffaele Ienco

Niestety wracamy do standardowego, kiepskiego poziomu Vadera, i to nie tylko pod kątem fabularnym, ale i rysunkowym. Po naprawdę niezłych ilustracjach Villanovy, za biurkiem ponownie zasiadł Ienco, którego styl jest zwyczajnie paskudny i skutecznie zniechęca do lektury. Zwłaszcza wówczas, kiedy i ta nie jest przez większość czasu zbyt interesująca. Vader po raz kolejny kreowany jest na „one-man-army” i robi rozróbę najpierw w siedzibie Hutta Bokku, z który sprzymierza się, by odnaleźć Hana Solo, a potem skutecznie radzi sobie z armią droidów i IG-88, który… okazuje się być narzędziem tajemniczej grupy wewnątrz Imperium, której przewodzi Sly Moore. Ujawnienie ich tożsamości w finale zeszytu zaskakująco wzmaga apetyt na kolejne numery i liczę na to, że uda nam się dostatecznie mocno zgłębić motywację kręgu, zaś jego członkowie nie zostaną błyskawicznie odstrzeleni.


Adventures (2020) #5
Scenariusz: Katie Cook, Casey Gilly
Rysunki: Cara McGee, Butch Mapa

Zazwyczaj chwalę kolejne zeszyty spod szyldu Adventures, ale tym razem mam dość mieszane odczucia, bo obie historie mnie nie porwały. Pierwsza dotyczyła przyjęcia na Naboo, podczas którego Anakin i Padmé planowali schadzkę – jednak wszystkie plany legły w gruzach po wtargnięciu trójki bandytów, usiłujących wyłudzić od gospodarza okup w postaci beskaru. Niestety niewiele więcej się dzieje i odnoszę wrażenie zbytecznego rozciągnięcia tej historii na dwie części, zwłaszcza przy braku interakcji między Jedi i Senatorką. Na szczęście komiks wygląda całkiem ładnie i mogę przyczepić się tylko do Amidali, która zupełnie nie przypomina siebie. Z kolei druga historia w zamyśle miała dotyczyć Wielkiego Moffa Tarkina, a ten pojawił się zaledwie na drugim planie – choć doceniam nawiązania do książkowego Tarkina, które pojawiły się w trakcie jego przemowy. Fabuła w większym stopniu skupia się na osobie oficera A’Shara Farlessa, który dzięki zdolności do inspiracji żołnierzy, odkrytej podczas pobytu w Akademii na Arkanis, zostaje jedną z kluczowych osób stacjonujących w bazie na Scarif. Całkiem niezła opowieść, wzbogacona o droida z serii DT znanego z Rebeliantów, ale brakowało mi w tym większego celu i roli Tarkina.


Doctor Aphra (2020) #11
Scenariusz: Alyssa Wong
Rysunki: Minkyu Jung

Muszę to stwierdzić z przykrością, ale nie były to przygody doktor Aphry, które dały mi masę radości. Przede wszystkim był to zaskakująco nudny zeszyt. Sana i Aphra wyruszają na poszukiwania Ebanna Drake’a – kuzyna ich zleceniodawczyni Dominy Tagge. Kiedy przybywają na miejsce, okazuje się, że statek jest pełen trupów, a na cel poluje także Durge… Szkoda jednak, że pomiędzy Saną i Aphrą brakuje jakkolwiek wyróżniającej się relacji, eksploracja opuszczonego statku jest wręcz pozbawiona przygnębiającego, mrocznego klimatu, zaś sam powrót Durge’a wypada (dosłownie!) bardzo niesatysfakcjonująco. Nawet sama postać łowcy nie została zbyt rozwinięta, gdyż poza namiastką jego arsenału oraz informacją o jego wyjątkowej żywotności, twórcy nie zdradzili i nie pokazali zupełnie nic. Mam nadzieję, że Durge wróci w kolejnych zeszytach i spróbuje zemścić się na Aphrze za wbicie przysłowiowego noża w plecy. Może to wypaść tym ciekawiej, że obie bohaterki udają się teraz na licytację Hana Solo, by tam szpiegować dla Dominy. Równie kiepsko wypadł wątek Just Lucky’ego, który ledwo mignął mi przed oczami i nie wprowadził wiele zmian, aczkolwiek zasugerowana niepewność co do zabicia kolejnego celu może zaowocować czymś ciekawszym. Choć sam zeszyt nie wypada najlepiej, tak daje nadzieję na interesujący rozwój sytuacji w przyszłości.


The Weapon of a Jedi #2
Scenariusz: Jason Fry, Alec Worley
Rysunki: Ruairí Coleman

Kolejny bardzo dobry zeszyt adaptacji młodzieżowej powieści. Po raz kolejny dostajemy bardzo dobrze przeniesioną na karty komiksu historię ze świetnymi ilustracjami. Jedna kwestia jednak nieco mnie zmęczyła, a mianowicie – dialogi. Odnoszę wrażenie, że jest ich o wiele więcej niż w 1. zeszycie, przez co lektura komiksu nie jest tak płynna, jakbym tego oczekiwał. Ale to zaledwie jeden mały minus i nadal z ręką na sercu mogę polecić ten komiks każdemu, niezależnie od znajomości oryginalnego materiału.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.