Seriale

„Andor” to jak dotąd najbardziej „przyziemne” Gwiezdne wojny

W ostatnich dniach pojawiło się kilka interesujących wywiadów z obsadą zmierzającego na platformę Disney+ serialu Star Wars: Andor. Wynika z nich obraz produkcji zdecydowanie bardziej realistycznej od dotychczasowych. Otrzymamy opowieść o ludziach, którzy stworzyli Sojusz Rebeliantów i o drodze, jaką przeszli do bitwy o Scariff i dalej do zniszczenia pierwszej Gwiazdy Śmierci.

We wczorajszym wywiadzie dla Screen Rant Diego Luna (tytułowa rola) został zapytany o to, co wyróżni Andora na tle innych produkcji z Gwiezdnych wojen i czy zapuści się on w nieznane dotąd rejony.

„Nie określiłbym tego w ten sposób. Powiedziałbym raczej, że Andor będzie najbardziej przyziemnymi Gwiezdnymi wojnami, jakie dotąd dostaliście. Skupia się na zwykłych ludziach. Nie ma Jedi w pobliżu, dla galaktyki są to bardzo mroczne czasy. To wtedy ludzie muszą się zjednoczyć, znaleźć odpowiedź i pracować wspólnie, bo Imperium stale rośnie w siłę i kontroluje wszystko. Ludzie są marginalizowani i nie ma wolności. I w tych małych społecznościach muszą zareagować. To najbardziej ludzkie doświadczenie, jakie miały Gwiezdne wojny. Jest o zwykłych ludziach, takich jak ja czy ty (…). Chcemy żebyś podczas tej podróży z bohaterami zastanowił się nad sobą.”

Z kolei w innym wywiadzie (dla Variety), scenarzysta produkcji Tony Gilroy potwierdził odczucia odtwórcy roli Cassiana:

„Chciałem, by to było o zwykłych ludziach. W galaktyce żyją miliardy istot. Są wśród nich hydraulicy, są kosmetyczki. Dziennikarze! Jakie są ich życia? Rewolucja dotyka ich tak samo jak innych. Dlaczego nie wykorzystać kanonu Gwiezdnych wojen jako bazy dla absolutnie realistycznej, pełnej pasji, dramatycznej historii?”

Gilroy ujawił też, że w produkcji pojawią się postaci już nam znane, jednak w żadnym razie nie będzie to miało formy fanserwisu. Skoro akcja serialu ma miejsce pięć lat przed oryginalną trylogią i dzieje się równolegle do Rebeliantów, to mamy tu dużo miejsca do pojawienia się znanych twarzy.

Z kolei Kyle Soler, odgrywający Syrila Karna – oficera imperialnego biura bezpieczeństwa -czytając scenariusz nie mógł uwierzyć, że to Gwiezdne wojny.

„To było coś zupełnie innego od tego, jak według moich oczekiwań mógł wyglądać scenariusz Gwiezdnych wojen. Musiałem odwrócić scenariusz i spojrzeć na tytuł: nie no, to faktycznie Gwiezdne wojny. I poczułem coś w stylu: „wow, to jest niesamowicie brudne i dojrzałe.”

Adria Arjona, grająca przyjaciółkę Andora z rodzinnej planety Ferrix, zwróciła uwagę na jeszcze jedną zmianę tendencji. Twórcy odeszli od zielonych ekranów na rzecz budowania scenografii.

„Wyobrażałam sobie, że będę albo na zielonym ekranie, albo przed wirtualnym planem. Tymczasem oni wybudowali całe miasto. Ferrix naprawdę istnieje. Byłam tam.”

Pod podobnym wrażeniem wyglądu planu zdjęciowego była Denise Gough (Dedra Meero):

„Było tam miejsce, które wyglądało jak sushi bar. Zajrzałam do jednej z misek i zobaczyłam niebieski makaron. Gdzie indziej był szpikulec pokryty jakimiś dziwnymi zwierzętami. Pomyślałam sobie: „wow, nikt z widzów tego nie zobaczy. To wszystko jest dla nas.”

Dotychczasowe zwiastuny i materiały promocyjne pozwalają nam wierzyć, że otrzymamy prawdziwie dojrzały serial, zawierający wiele odniesień do realnego świata. Czy w świadomości fanów zajmie miejsce obok tak bardzo chwalonego Łotra 1? Pierwsze wnioski będziemy mogli wysnuć 21 września, gdy trzy odcinki serialu trafią na platformę Disney+.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.