Recenzje

Oceniamy czerwcowe premiery komiksów z ery Wielkiej Republiki!

Za nami kolejny miesiąc, w którym publikacji doczekały się dwa komiksy z ery Wielkiej Republiki. Wydawnictwo IDW dostarczyło ostatni zeszyt pierwszego arcu serii The High Republic Adventures, czym oficjalnie zamknięto pierwszą falę projektu, zaś otwierającym komiksem drugiej fali zostało rozpoczęcie nowego arcu od flagowej serii wydawnictwa Marvel.

To bardzo dobre i niejednokrotnie zaskakujące zwieńczenie arcu, składające się na prawdopodobnie mój ulubiony zeszyt tej serii. Akcja rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyła w poprzednim numerze – Zeen dociera na Quantxi z myślą wyrwania Krixa z rąk Nihilów, sam Krix stara się wypełnić specjalną misję dla Marchiona Ro, zaś pozostali Jedi ruszają do ataku. Komiks, za wyjątkiem finału, ani na chwilę nie zwalnia i świetnie wykorzystuje całą swoją objętość do pokazania wszystkich tych perspektyw, tak że rozwinięcie każdej z nich było dla mnie dostatecznie satysfakcjonujące. Zdecydowanie największe pochwały powinna zebrać relacja Zeen i Krixa, których długa rozłąka nie skończyła się zgodnie z oczekiwaniami – nie dość, że młoda użytkowniczka Mocy sięgnęła w pościgu za przyjacielem po Ciemną stronę, to na dodatek Krix zdaje się być przekonany co do Nihilów i ani myśli ich opuszczać. Bardzo cieszę się z takiego rozwiązania fabuły i z tego, że twórcy nie poszli po linii najmniejszego oporu. Kontynuacja wątku obojga przyjaciół stojących po dwóch stronach barykady – na dodatek ciągle pomysłowo przedstawiana za pomocą paralelicznych kadrów – to coś, na co bardzo czekam. Szczególnie, że Krix wydaje się stawać jedną z najbardziej zaufanych osób w otoczeniu Marchiona, a Zeen czeka szkolenie z krwi i kości pod okiem mistrzów Jedi i bliskich jej padawanów. Całkiem sympatycznie wypadła także perspektywa wspomnianych Jedi, choć tutaj mocno w oczy rzuciła się kreska komiksu. Przez styl autora ich walka z Nihilami była wyjątkowo nieczytelna i do tej pory nie wiem, co tak naprawdę na tych kilku kadrach się znajdowało. Więcej pytań niż odpowiedzi zostawił również wątek Yody, który w pewnym momencie oddalił się od reszty. Na jaką tajną misję wyruszył Wielki Mistrz i co zamierza podczas niej odnaleźć? Mam nadzieję, że tego dowiemy się z kolejnych zeszytów.

Jak wspomniałem we wstępie, wraz z 6. zeszytem rozpoczynamy nowy arc zatytułowany Heart of the Drengir (ang. Serce Drengirów), który dzieje się kilka miesięcy po wydarzeniach z poprzedniego. Zawiązany w ostatnim zeszycie sojusz Avar Kriss z kartelem Huttów pod wodzą Myargi przeciwko Drengirom przynosi oczekiwane owoce i ich połączone siły przeciwstawiają się inwazji. Nie wszyscy jednak są zadowoleni z takiego obrotu spraw… Jednocześnie Keeve Trennis czuwa przy swoim byłym mistrzu Sskeerze, który nadal nie wydobrzał po poddaniu się woli Drengirów i częściowo znajduje się pod ich kontrolą. Keeve za wszelką cenę próbuje do niego dotrzeć i wyrwać spod wpływu roślinopodobnych przeciwników, co nie kończy się dla niej najlepiej i sama im ulega. To jednak pozwala jej skontaktować się z prawdziwym Sskeerem przez połączony rój-umysł Drengirów. Ten opis może sugerować ogrom akcji i rzeczywiście tak jest. Cavan Scott dobrze jednak operuje tempem i w scenariuszu znalazło się miejsce na kilka wolniejszych scen, skupiających się na bohaterach i fabule. Z drugiej strony, nadal da się wyczuć, że to zaledwie wstęp do nowego arcu, co tylko wzmaga apetyt na kolejne zeszyty – zwłaszcza, kiedy spojrzymy na zakończenie, w którym nasi bohaterowie poznają tożsamość oraz położenie tzw. Great Progenitor – pierwszego Drengira, a na dodatek wspomniana zostaje Koszmarna Koniunkcja powiązana z Darthem Krallem. W tym wszystkim niesmak pozostawiają jedynie ilustracje. Po przepięknych rysunkach Ario Anindito, doszło do zmiany rysownika, którym został Georges Jeanty. Choć stylistyka, podobnie jak w dużej mierze kolorystyka, zostały utrzymane, tak sama kreska prezentuje bardzo nierówny poziom – od naprawdę ładnych kadrów momentalnie jesteśmy w stanie przenieść się do rysunkowych koszmarków mogących wzbudzić jedynie śmiech. Całe szczęście to jedynie chwilowe zastępstwo i po następnym zeszycie wrócimy do ilustracji znacznie lepszej jakości.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.