Seriale

„Andor”: Lucasfilm dał wolną rękę Tony’emu Gilroyowi podczas tworzenia serialu

Cztery epizody Andora, jakie zdążyły ujrzeć światło dzienne w ciągu ostatnich dwóch tygodni, spotkały się z bardzo pozytywnym odbiorem zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Serial o przygodach rebelianckiego szpiega różni się mocno od znanych nam dotąd Gwiezdnych wojen, oferując cięższy i bardziej poważny ton, a także większy nacisk na ukazanie relacji między postaciami. Showrunner gwiezdnowojennej serii, Tony Gilroy, w niedawnym wywiadzie dla The Wrap wyjaśnił, jak udało mu się osiągnąć taki efekt, zdradzając przy tym kilka interesujących szczegółów dotyczących procesu produkcji.

Na początek twórca podkreślił, że po tym, jak dostał zielone światło na nakręcenie Andora, Lucasfilm dał mu bardzo niewiele wskazówek odnośnie ostatecznego kształtu serii, pozostawiając resztę w gestii Gilroya i jego ekipy.

„Mieliśmy bardzo niewielki nadzór. Naprawdę. Zostawili nas samych sobie. (…)”

Jednym z celów serialu jest ukazanie procesu przejęcia władzy nad galaktyką przez Imperium. Jak wyjaśnił Tony, jest to jeden z głównych tropów obranych dla produkcji.

„Serial jest absolutnie zgodny z kanonem. Opowiada o czasie, w którym Imperium pochłania wszystko dookoła i coraz bardziej się rozprzestrzenia. Nacjonalizują wszystkie te korporacyjne planety. W ramach naszej historii pokażemy wszelkie sposoby, w jakie Imperium, ze wszystkimi swoimi faszystowskimi zapędami, zaspokaja własne potrzeby, żerując na całej galaktyce – pod względem ekologicznym, korporacyjnym, ekonomicznym, społecznym i każdym innym.”

Jeszcze przed premierą wyraźnie podkreślono, że Andor nie będzie korzystał z The Volume (techniki nagrywania scen na tle wielkiego ekranu, zamiast w prawdziwych lokacjach), tak jak robi to The Mandalorian i pozostałe seriale Star Wars. Gilroy wyjaśnił, jakie ograniczenia nakładałby na niego taki sposób prowadzenia zdjęć i dlaczego tym razem z niego zrezygnowano.

„Mówimy o dość uproszczonym narzędziu z poważnymi ograniczeniami. To pudełko, do którego możesz wejść, ale nigdy nie przekroczysz pewnego punktu. (…) Przede wszystkim wymusza ono zupełnie inny styl pracy.

Kręciliśmy 12 odcinków ze 190 rolami mówionymi. To bardzo obfite przedstawienie. Z ekonomicznego punktu widzenia byłaby to katastrofa. Nie można też w tym wypadku stać w rozkroku. Nie powiesz przecież: »Och, przez następne dwa dni będę wegetarianinem, a potem wrócę do jedzenia mięsa.« Musisz podjąć jedną decyzję i w pełni się zaangażować. To nie jest spór, kłótnia czy odrzucenie. To tylko kwestia stylu pracy.”

Showrunner podkreślił także, że Andor nie jest produkcją, która będzie przedstawiać nam nieuzasadniony fanserwis, tylko po to, by wywołać chwilowy efekt zachwytu.

„Wciskanie wszędzie znanych bohaterów nie jest czymś, co mamy zamiar tutaj serwować. (…) Jeśli jacyś ludzie mają tam być, to oczywiście będą – logiczne jest założenie, że jeśli zamierzamy odwiedzić na Yavin, to będą tam te osoby, które powinny być na Yavinie. Oczywiście wszyscy wiedzą, że pojawi się Forest Whitaker, ponieważ Saw Gerrera jest dość istotny w Łotrze 1. Ale nie, nie będzie tutaj nic nieuzasadnionego. Jeżeli jakieś postaci tam są, to nie bez powodu.”

5. epizod Andora zadebiutuje na Disney+ już w najbliższą środę, 5 października.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.