RecenzjeSeriale

„Akolita” S01E03 („Przeznaczenie”) – wrażenia z odcinka

Upłynął tydzień, a więc nadeszła pora na kolejny odcinek najnowszego serialu Star Wars. Po dwuodcinkowej premierze, Akolita zabiera nas do wydarzeń mających miejsce 16 lat przed właściwą akcją. Tym samym – przynajmniej pozornie – odsłania przed nami więcej szczegółów intrygi. A jak sobie z tym radzi?

Nowa seria wystartowała moim zdaniem dość nierówno, jednak wciąż dostrzegałem potencjał w jej formule i postawionych zagadkach. Tydzień później moje wrażenia pozostają w dużej mierze niezmienione – z tą różnicą, że po drodze piekielnie się wynudziłem, oglądając nowy odcinek. Trzeci epizod nie wnosi bowiem do fabuły praktycznie niczego ciekawego, a nie służy też lepszemu ugruntowaniu charakterów głównych bohaterów. Nie bez żalu muszę przyznać, że Przeznaczenie to według mnie po prostu strata czasu.

Odcinek w całości poświęcony jest dzieciństwu Oshy i Mae na planecie Brendok oraz ich pierwszemu kontaktowi z Jedi. Dowiadujemy się, iż siostry wychowały się we wspólnocie władających Mocą wiedźm, które ukrywają się przed resztą mieszkańców Galaktyki. Osha zdaje się nie pasować do skromnej społeczności, zaś Mae jest w nią bardzo zaangażowana. Dziewczynki są o krok od przystąpienia do ceremonii Ascendencji, która ma uczynić z nich pełnoprawne wiedźmy. Osha chce jednak poznać inne życie, a w tym samym czasie na Brendok pojawiają się Jedi, którzy proponują (czy też nakazują) młodym bohaterkom test decydujący o ich potencjalnym przyjęciu do Zakonu. Nie trzeba raczej mówić, iż są to Sol, Indara, Torbin oraz Kelnacca, a niedługo potem jesteśmy świadkami śmierci rodziny Oshy.

Problemów jest tu kilka. Przede wszystkim – epizod przyjmuje wyłącznie perspektywę Oshy, przez co 40 minut poświęcamy na zapoznawanie się z wydarzeniami, o których z dokładnie tego punktu widzenia słuchaliśmy w poprzednich odcinkach. Przeznaczenie nie odsłania nam żadnych nowych informacji poza zwróceniem uwagi, iż to bardzo okrojona wizja tego, co się stało. Ale ponownie – o różnicy perspektyw uświadamiały nas już bieżące realizacje postaci we właściwej części akcji serialu. Niewątpliwie z czasem jeszcze raz wrócimy do scen z trzeciego rozdziału tej historii, tym razem z większą wiedzą. Akolita wyraźnie szykuje się do zaprezentowania rewelacji w stylu „ha, tak naprawdę stało się…”. Jednak zupełnie nie robi to wrażenia, gdy scenariusz zamiast umiejętnie rozwijać odmienne punkty widzenia, póki co po prostu omija kluczowe elementy.

Jednocześnie zupełnie nie działa tu warstwa emocjonalna. Wspólnota wiedźm, do której należały Osha i Mae, jest nowym elementem świata Star Wars. W związku z tym mnóstwo przestrzeni scenariuszowej poświęcane jest na szczegółowe tłumaczenie jej roli i zasad. Wszystko to wykładane jest w ekspozycyjnych dialogach, w ramach których bohaterki wymieniają się doskonale sobie znanymi informacjami. Jest to boleśnie nienatchnione scenopisarstwo, które całkowicie przykrywa próby uczłowieczenia przeszłych wersji postaci.

Pozostaję umiarkowanie zainteresowany tym, co Akolita zamierza nam jeszcze pokazać w ramach swojej głównej osi narracyjnej. Dzisiejszy odcinek dość brutalnie przypomniał mi jednak, iż nie mam do czynienia ze starannie przemyślaną intrygą, a przeciętnym streamingowym zapychaczem. Szkoda, bo potencjał wciąż gdzieś w tej opowieści drzemie. Może twórcy jeszcze mnie zaskoczą.

Przed nami jeszcze pięć odcinków. Wszystkie będą trafiać na Disney+ w tygodniowych odstępach.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.