Wraz z anulowaniem Akolity, najwyraźniej na chwilę powróciliśmy do czasu, gdy Lucasfilm wycofywał się ze wszystkich zapowiedzi. Niedługo po opublikowaniu informacji o decyzji wytwórni, aby nie kontynuować serialu, dowiadujemy się, iż jeden z planowanych filmów Star Wars również mógł zostać porzucony.
Chodzi o film, za który odpowiadać miał Taika Waititi. Oficjalnie zapowiedziano go pod koniec 2020 roku. Waititi wydawał się być wówczas na bardzo dobrej pozycji. Sukcesem był zrealizowany dla podlegającego Disneyowi Marvel Studios film Thor: Ragnarok. Za scenariusz do Jojo Rabbit filmowiec otrzymał Oscara. Także uniwersum Star Wars zdążyło już ciepło go powitać: wyreżyserował finałowy odcinek 1. sezonu The Mandalorian, gdzie zresztą użyczył głosu droidowi IG-11. Wkrótce do projektu dołączyła scenarzystka Krysty Wilson-Cairns i wszystko wskazywało na to, że pomysły zaczną przeradzać się w produkcję.
Ale pomyślność nie trwała długo. Kolejna odsłona Thora spotkała się z mieszanym przyjęciem, a kolejny film Waititego – Pierwszy gol – z wręcz katastrofalnym. Lucasfilm zaś nie lubi w takich sytuacjach podejmować ryzyka. Widzieliśmy to już w przypadku Patty Jenkins i porażki Wonder Woman 1984 oraz twórców Gry o tron po tym, jak ostatni sezon serialu okazał się spektakularnym rozczarowaniem. Portal Cosmic Book News donosi, iż tak wydarzyło się i tym razem. Podobno po raz kolejny wytwórnia rozstała się z niedoszłym twórcą filmu Star Wars. Potwierdzeniem wydaje się zresztą milczenie w kwestii projektu choćby podczas zeszłorocznego Celebration. W czasie wydarzenia zapowiedziano przecież trzy nowe produkcje i hucznie zapowiadano plany na przyszłość uniwersum.
Nie wiemy, o czym opowiadać miał film Taiki Waititego. Według wstępnych spekulacji, mogłaby to być opowieść o początkach Zakonu Jedi. Jeśli tak rzeczywiście było… nic nie tracimy. Dokładnie taki projekt ma nam bowiem zaprezentować James Mangold.