Wczoraj wieczorem dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. W wieku 93 lat zmarł James Earl Jones. Był to aktor z ogromnym dorobkiem, który w historii kultury popularnej i sercach fanów Gwiezdnych wojen na zawsze zapisał się jako legendarny głos Dartha Vadera.
James Earl Jones użyczał głosu ikonicznemu antagoniście w Nowej nadziei, Imperium kontratakuje oraz Powrocie Jedi. Powrócił do roli w roku 2005, by domknąć historię upadku Anakina Skywalkera w Zemście Sithów. Po upływie kolejnych lat usłyszeć mogliśmy go także w Łotrze 1, Skywalker. Odrodzenie oraz Obi-Wanie Kenobim.
Na wieść o śmierci artysty zareagował George Lucas. Jako twórca serii Star Wars, Lucas był tym samym wieloletnim współpracownikiem zmarłego aktora. W jego oświadczeniu przeczytać możemy, jak wielkim szacunkiem mógł cieszyć się James Earl Jones.
„James był niesamowitym aktorem, najbardziej wyjątkowym głosem zarówno pod kątem artystycznym, jak i duchowym. Przez niemal pół wieku był Darthem Vaderem, ale stojącym za tym sekretem był fakt, iż był wspaniałym człowiekiem. Wszystkim swoim rolom nadawał głębię, szczerość i znaczenie. Najważniejszą z nich było bycie oddanym mężem świętej pamięci Ceci [Cecilia Hart] i ojcem Flynna. Wszyscy będziemy tęsknić za Jamesem… Jako przyjaciele i fani.”
Dziedzictwo, które pozostawił po sobie James Earl Jones, jest oczywiście znacznie większe niż rola Dartha Vadera. Równie kultowy jest jego występ jako Mufasa w Królu Lwie. Praca dubbingowa oczywiście nie była jednak jedyną jakiej się podejmował i jego klasyczny dorobek aktorski jest równie imponujący. Zadebiutował u samego Stanleya Kubricka w filmie Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę. Później za Wielką nadzieję białych otrzymał nominację do Oscara. Rzecz jasna nie stronił od kina rozrywkowego i z całą pewnością doskonale pamiętają go fani Conana Barbarzyńcy czy cyklu o Jacku Ryanie.