Recenzje

Komiksy Star Wars – podsumowanie miesiąca (listopad 2021)

Listopad przyniósł nam bardzo zróżnicowane komiksy. To z jednej strony oficjalny koniec wydarzenia Wojny łowców nagród, premiera nowych arców wychodzących już poza ramy wspomnianego eventu, a na dokładkę dostajemy dwa specjalne one-shoty. Przekonajmy się, jak taka mieszanka wypada!

Bounty Hunters #17
Scenariusz: Ethan Sacks
Rysunki: Paolo Villanelli

Mój największy problem z tym zeszytem to właściwie sam jego początek, który jest zupełnie niespójny z obrazem Valance’a, jaki dostaliśmy wcześniej. W miniserii War of the Bounty Hunters Boba zostawia jego strzaskane ciało na pewną śmierć, natomiast tutaj… Beilert wydaje się być tylko nieznacznie ranny i rzuca się do walki z legionami szturmowców. Ale poza tym? Dostajemy bardzo dobry zeszyt, który coraz mocniej przywraca moją wiarę w tę serię. Przedzieranie się Valance’a przez Executora robi wrażenie i jest niezwykle emocjonujące (rozmowa z kadetem!), a napięcia dodaje zdesperowana ekipa T’ongi, próbująca odbić go z imperialnego flagowca.

Ta barwna ekipa łowców nagród wydaje się być naprawdę sympatycznym i ciekawym składem, zaś relacje między jej członkami dają duże poczucie naturalności. I kiedy wydaje się, że wszystko zmierza do całkiem dobrego zakończenia, docieramy do ostatnich stron komiksu odwracających nasze oczekiwania. Zwrot akcji jest bardzo zaskakujący i otwiera na przyszłość równie dużo ciekawych, jak i tych mniej interesujących furtek. Mam nadzieję, że twórcy jednak zaserwują nam te pierwsze.


Star Wars (2020) #18
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Ramon Rosanas

Po dość kiepskich poprzednich numerach serii, ten, będący jednocześnie finałowym zeszytem całego eventu War of the Bounty Hunters, wypada… bardzo dobrze, będąc jednym z lepszych scenariuszy Soule’a, od kiedy zajmuje się on główną serią. Nie jest to co prawda komiks idealny – jest zdecydowanie zbyt przegadany, co poniekąd wynika z natury bycia epilogiem całego wydarzenia i dość łopatologicznym wyłożeniem wszystkich kart na stół.

Jednak abstrahując od tych elementów, dostajemy naprawdę świetnie skonstruowaną historię, która w przeważającej mierze koncentruje się na Lei i odwiedzającej ją na pokładzie Sokoła Millennium Qi’rze. Doskonale widać tu pewne odwrócenie ról i do tej pory pełna nadziei księżniczka uświadamia sobie porażkę i nieco naiwną pogoń za Hanem, zaś była dziewczyna Solo wierzy w przyszłe pomyślne rozwiązanie całej sprawy, oferując przy tym niemal bezinteresowną pomoc. Dynamika między tą dwójką działa naprawdę kapitalnie i bardzo liczę, że jeszcze kiedyś jej doświadczymy. O ile moja opinia o całym evencie nie jest najlepsza, tak było to bardzo satysfakcjonujące domknięcie tego wątku.


Doctor Aphra (2020) #16
Scenariusz: Alyssa Wong
Rysunki: Minkyu Jung

Nowy arc Aphry przynosi nam wszystko, co najlepsze w tej serii i przywraca ją na właściwe tory po mocno rozczarowującym i niepotrzebnym włączeniu jej do WotBH. Można wręcz odnieść wrażenie, że poza kilkoma nawiązaniami do ostatecznego rozstrzygnięcia wspomnianego wydarzenia, zeszyt w ogóle zdaje się o nim nie pamiętać i nawet jego struktura jest żywcem wyrwana z komiksów sprzed kilku miesięcy. Domina Tagge dalej bezpardonowo rządzi swoją firmą, Aphra i Sana kręcą się po szemranych uliczkach, a Just Lucky próbuje ułożyć swoje życie w Canto Bight.

No dobrze, ale czy poza sprawdzoną formułą znajduje się tu coś wartościowego? Jeszcze jak! Dialogi między głównymi bohaterkami są napisane bardzo lekko i przyjemnie, a w pewnym stopniu uzależnienie Aphry od Dominy zapewne da się we znaki w przyszłości. Zresztą sama antagonistka nabiera kolorytu i zleca Aphrze misję zbadania dawno wymarłego kultu, który usiłował stworzyć technologiczny odpowiednik… Mocy. Śledztwo na tę chwilę nie kończy się najlepiej, bo artefakt kultu zostaje przejęty przez pewną tajemniczą postać z mieczem świetlnym, a rodzina Tagge’ów okazuje się być nieco liczniejsza niż sądziliśmy… Czy może raczej nie uległa uszczupleniu, tak jak myślała Aphra oraz czytelnicy.


Adventures Annual 2021
Scenariusz: Cavan Scott, Chip Zdarsky
Rysunki: Arianna Florean, Jason Loo

Coroczny zeszyt specjalny serii Adventures wypadł tradycyjnie świetnie, choć na samym wstępie muszę ponarzekać na fałszywy marketing, widoczny nawet na okładce. Niestety musiałem obejść się smakiem, bo Jaxxona w komiksie nie ma. Hoojiby za to jak najbardziej są i odgrywają centralną rolę w pierwszej historii, w której Han i Chewie szukają sposobu na usatysfakcjonowanie Jabby nowym zwierzątkiem. Nie sposób się domyślić, że mały futrzak z pewnością nie jest wymarzoną maskotką Hutta, co prowadzi do masy komplikacji, ale i też odkrycia jednej z pałacowych intryg. To bardzo przyjemna i humorystyczna opowiastka, a do tego całkiem nieźle zilustrowana.

Równie dobrze, jak nie lepiej, wypada druga historia poświęcona grupce dzieciaków z Miasta w Chmurach, które ukradły niezwykle cenną i ważną monetę, należącą do Lando Calrissiana, gwarantującą bezpieczeństwo Bespinu. Choć sama opowieść jest prosta, a finałowe rozwiązanie całkiem przewidywalne, to nie zepsuło mi to zupełnie frajdy. Dzieciaki zachowują się w całej sytuacji bardzo wiarygodnie, więc jednocześnie kibicujemy i im, i Lando.

Pozytywne wrażenia potęgują rysunki i kolorystyka, które prezentują się prześlicznie i bez dwóch zdań są najlepszymi ilustracjami tego miesiąca.


Adventures (2020) #12
Scenariusz: Cavan Scott, Andrew Griffith
Rysunki: Manual Bracchi, Andrew Griffith

To niestety jeden z najsłabszych zeszytów Adventures w całej historii tej serii. O ile umiarkowanie chwaliłem pierwszą część historii zaprezentowanej na początku numeru, tak jej kontynuacja już tak mnie nie porwała. Dostajemy bowiem jeszcze bardziej nielogiczne i irytujące zachowania głównego bohatera, nieopierzonego pilota, niepodpartą niczym zdradę jednego z członków Eskadry Łotrów, wrzuconą jakby dla taniego efektu szoku, i bardzo przewidywalne rozstrzygnięcie. Jedynie rysunki zachowują przyzwoity poziom.

Niestety i tego nie mogę powiedzieć o drugiej opowieści z tego numeru, która wypada tragicznie słabo. Rysunki są okropne i sporą część czasu sprawiają wrażenie pokolorowanego szkicu. Pojedynek między Aaylą Securą a Ventress jest pozbawiony emocji, nie mówi nam nic nowego o bohaterkach ani nie akcentuje w żaden sposób różnić czy podobieństw w ich charakterach. Mogło się z tego urodzić coś ciekawego, ale końcowy rezultat jest bardzo rozczarowujący.


Life Day
Scenariusz: Cavan Scott, Jody Houser, Justina Ireland, Steve Orlando
Rysunki: Ivan Fiorelli

To jest całkiem niezły komiks, jak i sama jego koncepcja, ale nie ucieszył mnie tak, jak mógłby. Szkatułkowa kompozycja całości mocno przywodzi na myśl serię Vader’s Castle, jednak tutaj, zamiast kilku zeszytów poświęconych jednej z opowieści, całość mamy upchaną w jeden grubszy numer. Każda historia dotyka pewnego aspektu tytułowego Dnia Życia, podejścia do niego przez Wookieech, a to wszystko z perspektywy Hana i Chewbacki. Choć są one naprawdę przyjemne i ciepłe, tak błyskawiczne przeskakiwanie między wydarzeniami kompletnie mnie zmęczyło.

Lektury nie ułatwiał też fakt zatrudnienia zaledwie jednego rysownika, tudzież to, że w żaden sposób nie zmienił on swojego stylu między kolejnymi opowieściami. Taki zabieg mógłby wprowadzić nieco więcej… dynamiki, ale w nieco innym tego słowa znaczeniu, bo raczej na brak akcji narzekać nie można. Jak już wspomniałem, fabularnie i pod kątem rozwoju uniwersum (czyżby nowa odmiana Drengirów?) działa to dobrze, ale twórcy nieco polegli przy realizacji swojej niezwykle sympatycznej wizji.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.