Seriale

Robert Rodriguez komentuje scenariusz swojego odcinka „The Mandalorian” i powrót Boby Fetta

Choć pozostały zaledwie trzy dni do premiery kolejnego epizodu The Mandalorian, nie opadły jeszcze emocje fanów po ostatnim. Co ciekawe, wygląda na to, że w główniej mierze odpowiedzialny za to nie jest obrót, jaki przyjęły na planecie Tython wydarzenia dotyczące głównych bohaterów, ale fakt, że w spektakularny sposób wzięła w nich udział inna postać.

Chodzi oczywiście o Bobę Fetta, który co prawda pojawił się już w odcinku otwierającym bieżący sezon serialu, jednak zaledwie na moment i nie zdołał wówczas wkroczyć do akcji. W epizodzie wyreżyserowanym przez Roberta Rodrigueza sprawy mają się już znacznie inaczej. Twórca, który swoją drogą dołączył do produkcji serialu jedynie zastępując kogoś innego, sam zresztą bardzo był bardzo podekscytowany powrotem mandaloriańskiego łowcy nagród z Oryginalnej Trylogii, co przyznał w wywiadzie udzielonym Steve’owi Weintraubowi z portalu Collider.

„To było marzenie dwunastoletniego mnie. Miałem 12 lat, kiedy wychodziło Imperium kontratakuje i byłem ogromnym fanem Boby Fetta. Wiesz, zapowiadali go przed premierą. Było wiadomo, że to postać godna uwagi. Marketing mówił o Bobie Fetcie, więc oglądając film, nie można było się doczekać, żeby go zobaczyć. Zawładnął naszą wyobraźnią jeszcze przed premierą, tylko o nim rozmawialiśmy w szkole. Wciąż to pamiętam, jaki był tajemniczy. Poznało się go już odrobinę, ale chciało się zobaczyć więcej. Kiedy zobaczyłem scenariusz, a w nim słowa »Boba Fett«, »Darksaber«, »Mando« i »Fennec«, pomyślałem, że nie wygląda nawet jak prawdziwy. To było jakby fan napisał coś śniąc w gorączce i licząc, że będzie z tego odcinek. Ale był to scenariusz. Było w nim wszystko, co dobre. Takie najlepsze przeboje, nie mogłem w to uwierzyć. Móc bawić się wszystkimi zabawkami z Gwiezdnych wojen i to z Bobą Fettem jako jedną z głównych postaci. Pomyślałem, że muszę to zrobić i przedstawić go… Nie wiedziałem, czy pojawia się w kolejnych odcinkach, więc musiałem zrobić z niego twardziela w tym momencie, uczynić go taką postacią, o jakiej słyszałem mając 12 lat. To była moja misja: usatysfakcjonować fascynację postacią tego dwunastolatka.”

Jak się okazuje, Robert Rodriguez miał w tej kwestii ogromną swobodę kreatywną – scenariusz The Tragedy (można podejrzewać, że mniej więcej odnosi się to również do innych epizodów) był bowiem nieprzeciętnie krótki, nawet przy uwzględnieniu faktu, że odcinki The Mandalorian nie należą do najdłuższych.

„Scenariusz był naprawdę krótki. Znacznie krótszy niż odcinek. Miał jakieś 19 stron, co wskazywałoby około 19 minut. Dodałem do tego sporo akcji. Spytałem nawet Jona [Favreau, showrunnera The Mandalorian – przyp. red.], czy to dobrze, że mój scenariusz ma tylko 19 stron, bo stosuję szybki montaż i odcinek mógłby mieć 16 minut. Czy musimy dodać więcej stron. A on na to: »Nie, od tego tu jesteś! Masz to wypełnić.« Stwierdziłem, że dobrze i spróbuję przedłużyć walki. I stąd dodatkowa akcja. Mam tendencję do ściskania rzeczy. Przy 100 stronach scenariusza wychodzi mi 90-minutowy film. Przy 19 stronach pomyślałem, że szybko skończą mi się możliwości, więc dodałem mnóstwo akcji.”

Przed nami jeszcze dwa odcinki 2. sezonu The Mandalorian. Najbliższy, Rozdział 15, za który odpowiada Rick Famuyiwa, zadebiutuje na Disney+ w ten piątek. Kolejny, ostatni w sezonie, trafi na platformę streamingową tydzień później – jak dotąd nie dowiedzieliśmy się, kto wyreżyserował finał.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.