Nowy rok, ale stare komiksy Star Wars. Poza debiutem serii The High Republic, którą omawialiśmy w osobnym artykule, ostatni miesiąc to kontynuacje już doskonale znanych fanom serii komiksowych. Przyjrzyjmy im się!
Star Wars #10 (2020)
Scenariusz: Charles Soule
Rysunki: Jan Bazaldua
Operacja Starlight wygląda zupełnie inaczej, niż się tego spodziewałem. Nie ma tu praktycznie walki, próżno też szukać nawiązań do High Republic. Ale to zdecydowanie nic złego, bo fabularnie komiks prezentuje bardzo dobry poziom. Dostajemy preludium do starcia wojsk Rebelii z Imperium, rodzący się konflikt wewnątrz dowództwa między Lando a Kesem Dameronem, widzimy pogłębienie postaci Calrissiana, a przede wszystkim spore nawiązanie do poświęconego mu komiksu, w którym Lobot utracił część swojej osobowości. Wszystko wskazuje na to, że jest szansa na jej odzyskanie – a to za pośrednictwem nowego droida szyfrującego Rebelii, który dosłownie żeruje na siłach Lobota. Z niecierpliwością czekam na rozwój jego wątku. Szkoda jedynie, że tak pozytywne odczucia z fabuły zostały przykryte naprawdę fatalnymi rysunkami, których jakość woła o pomstę do nieba. W tym komiksie nie ma chyba ani jednej dobrze narysowanej twarzy, Leia wydaje się mieć tu 6 lat, a Lobotowi nagle brakuje dwóch palców u rąk. Chyba już wolę pseudorealizm Larocci od tych szkaradztw, które straszyły mnie na kolejnych stronach komiksu. Nadal jestem pełen podziwu, jakim cudem tak spora marka, jaką niewątpliwie są Gwiezdne wojny, niemal od początku przygody ze współczesnym Marvelem co rusz dostaje tak miernych rysowników.
Darth Vader #9 (2020)
Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Raffaele Ienco
Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment jednej z moich wcześniejszych opinii na temat tej serii, która brzmiała następująco: „XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD”. Za każdym razem, kiedy poziom tej serii choć minimalne odbija się od dna, scenarzyści usilnie próbują to wrażenie odwrócić. Ten zeszyt jest żywcem wyciągnięty z generatora komiksów o Vaderze – milczący Mroczny Lord sieka wszystkich na prawo i lewo, a wydarzenia komentuje irytująca postać. Niestety, postacią tą jest zabójca Ochi – liczyłem, że dzięki temu komiksowi nabierze jakiejś głębi, ale to kolejny raz, kiedy jest sprowadzony do zwykłego comic reliefu, a jego cwaniactwo i ciągle zbierane bęcki zaczynają mnie irytować. Jakby tego było mało, koniec wieńczy zapowiedź kolejnego już w tej serii starcia z wielkim potworem. Mam absolutnie dość tej serii i postaci Vadera – najnowszy komiks utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że z nim jako protagonistą nie da się już wymyślić niemal nic ciekawego.
Doctor Aphra #7 (2020)
Scenariusz: Alyssa Wong
Rysunki: Ray-Anthony Height
To kolejny udany zeszyt przygód najzdolniejszej archeolog w galaktyce. Jej relacja z Saną Starros jest bardzo dobrze napisana – widać, że nadal jest między nimi coś więcej niż zwykła znajomość, nawet jeśli starają się tego nie okazywać. Bardzo jestem ciekaw, jak to się rozwinie w kolejnych zeszytach i czy dojdzie do odnowienia romansu pomiędzy bohaterkami. Niestety, niewiele się w komiksie działo – trochę strzelanin, a przy okazji rozmowa z Lady Proximą, znaną z filmowego Hana Solo, która jednak nie rozwinęła jej postaci. Powiedziałbym wręcz, że to jeden z nudniejszych fragmentów zeszytu, który na dodatek zupełnie zmarnował okazję do zarysowania koreliańskiego półświatka w tym okresie. Na dodatek okazuje się, że poszukiwany przez Aphrę silnik Nihilów powiązany jest z bardzo nudnym i generycznym Unbroken Clan z komiksów Bounty Hunters – mam nadzieję, że nie będziemy mieli z nimi zbyt wiele do czynienia albo autorka pozwoli sobie na ciekawe rozwinięcie ich wątku. Pozytywnie wypada powracający wątek Just Lucky’ego, który z każdym zeszytem nabiera coraz większego uroku. Jego troska o młodszego, uzależnionego od hazardu brata i ciągłe odkupywanie długów przez przyjmowanie zleceń zabójstw kreują go na naprawdę ciekawego bohatera – oby dostał nieco więcej czasu w całej serii!
Smuggler’s Run #2 (finał)
Scenariusz: Greg Rucka, Alec Worley
Rysunki: Ingo Römling
Fantastyczna kontynuacja zeszytu z poprzedniego miesiąca. W zasadzie mógłbym skopiować swoją opinię na temat pierwszego zeszytu w to miejsce. Wspaniałe, klimatyczne rysunki Römlinga pokazują Marvelowi miejsce w szeregu, a fabuła książkowego oryginału była nad wyraz wdzięcznym materiałem do komiksowej adaptacji. Mam nadzieję, że IDW będzie kontynuowało trend tłumaczenia innych adaptacji na język angielski, zwłaszcza, jeśli utrzymają one równie wysoki poziom.
Bounty Hunters #9
Scenariusz: Ethan Sacks
Rysunki: Paolo Villanelli
To nie był zbyt interesujący i zapadający w pamięć zeszyt. Szczerze powiedziawszy, musiałem go sobie odświeżyć przed napisaniem tych wrażeń… i okazało się, że rzeczywiście nie ma tu nic do pamiętania. Valance daje popis swoich możliwości, a przyglądają się temu dość kliszowa grupa rebeliantów, z małym odstępstwem w postaci ich dowódcy, oraz gang Hondo Ohnaki, kierowany przez wyjątkowo nudnego Weequaya. Liczę na pojawienie się słynnego pirata w finale historii, bo tylko on może sprawić, że wyda się ona choć odrobinę bardziej interesująca. Nie będę ukrywał, że najzabawniejszych fragmentem, a chyba nie taki był zamiar autora, był moment, kiedy okazało się, że jedna z bohaterek z pierwszego arcu tej serii – T’onga – żyje. Tak, ta sama, której bezpardonowa śmierć, wciśnięta tylko po to, by dać miejsce kolejnemu epickiemu starciu łowców nagród, przelała czarę goryczy i pogrzebała moje zainteresowanie serią (z wyłączeniem postaci Valance’a). Nie wiem, co scenarzysta zaplanował dla T’ongi – jednocześnie mnie to interesuje i mam dość, po tym, jak wcześniej rozwiązano jej wątek. Jakby tego było mało, pomału męczą mnie rysunki Villanelliego. Nie są tragiczne, ale nadmiernie ekspresyjne, co nie sprzyja lekturze. Największą siłą pozostały retrospekcje, kiedy Valance razem z Hanem Solo byli imperialnymi kadetami.
To był dość trudny miesiąc dla fanów komiksowej części Gwiezdnych wojen. Zaledwie jeden rewelacyjny zeszyt, dwa dobre, choć cierpiące na kilka bolączek, i dwa wyjątkowo kiepskie. Miejmy nadzieję, że następny miesiąc pokaże nam nieco więcej jakości, na którą te serie stać.