Nie powinno być tajemnicą, że spin-off o Hanie Solo uwielbiam i uważam za najbardziej niedoceniony (obok Mrocznego widma, ale to temat na inną dyskusję) film ze świata Star Wars, mimo mojego dość neutralnego nastawienia przed premierą. Fanem powieściowych adaptacji jednak nigdy nie byłem, a biorąc pod uwagę, jak bardzo bez echa w fandomowym dyskursie przeszła recenzowana książka, nie obiecałem sobie po niej zbyt wiele i podchodziłem do lektury jak pies do jeża. Okazało się, że podobnie jak w przypadku filmu, czekało mnie pozytywne zaskoczenie.
Nad fabułą nie będę się rozwodził, bo jeśli jesteście zainteresowani tą recenzją, to z pewnością już się z nią zapoznaliście w wersji filmowej i po prostu oczekujecie opinii nad formą jej przełożenia i ewentualnymi dodatkami. Co do pierwszej kwestii – o to nie musicie się martwić. Autorka, Mur Lafferty, sprawnie i mądrze przekuła filmowy scenariusz w wersję literacką. Akcja wartko płynie do przodu i od pierwszych stron daje filmowe uczucie uczestniczenia w sympatycznej przygodzie. Na szczęście nie jest to też bardzo mechaniczny opis tego, co dzieje się na ekranie – niektóre sceny zostały nieco przearanżowane, by przedstawić większą część danego wydarzenia z jednej perspektywy, zamiast nieustannie przeskakiwać między bohaterami.
To jednak niejedyna rzecz, jaka usprawniła powieściowy przekład. Autorka wręcz zasypuje nas emocjonalną stroną bohaterów czy wnikaniem w ich psychikę. W żadnym wypadku nie są to przełomowe przemyślenia, a skonstruowane w ten sposób portrety psychologiczne protagonistów nie zyskują większej niejednoznaczności czy wielowymiarowych głębi, jednak uważam to za bardzo dobrą decyzję, wzbogacającą całokształt powieści – nawet jeśli momentami zabieg ten jest stosowany przesadnie często i może sprawiać wrażenia dopisywania czegokolwiek na siłę. Co może wydać się zaskakujące, największą beneficjentką takiego ruchu okazała się być L3-37, droid i towarzyszka Lando, której pasja i przywiązanie do Calrissiana wybrzmiały o niebo lepiej niż w filmie – zwłaszcza, kiedy przeczytamy fragmenty, w których narratorką jest już po swojej „śmierci”.
W powieści nie znalazło się jednak zbyt wiele dodatkowych scen – to w dużej mierze te usunięte z filmu – czy elementów rozwijających uniwersum Gwiezdnych wojen. Najwięcej tego typu fragmentów znalazło się na początku: rozszerzono działalność Hana w gangu Białych Robaków, rozbudowano pościg na Korelii czy bitwę na Mimban. Najbardziej ucieszyła mnie jednak sekwencja w imperialnej Akademii na Caridzie, która nie stroniła od licznych nawiązań do komiksowego Imperial Cadet, a przy okazji pokazała nam w końcu Taga i Binka poza przewodnikiem. Później jednak takich scen niemal zabrakło i na wspomnienie zasługują jedynie reminiscencja przez Qi’rę jej losów jako niewolniczki i zyskiwania zaufania u Drydena Vosa, a także epilog stanowiący pomost między oboma spin-offami.
Wydawnictwo Olesiejuk przyzwyczaiło nas do wysokich standardów swoich wydań, więc tradycyjnie nie mam się do czego przyczepić. Książkę wydano w miękkiej oprawie ze skrzydełkami, na których znalazły się opis powieści oraz krótka notka o autorce. W środku czekają na czytelników 344 strony, wydrukowane na miłym w dotyku papierze, na które składają się powieść oraz 8 stron z fotosami z filmu, które opatrzono skromnymi podpisami. Szkoda tylko, że znalazło się ich tak mało, bo przedstawiona w ten sposób fabuła jest niesamowicie skrótowa. W druku znalazłem zaledwie jeden błąd, co przy tym rozmiarze jest w zasadzie bez znaczenia i wspominam o tym jedynie z kronikarskiego obowiązku. Do tłumaczenia Szymona Bolewickiego także nie nie można mieć żadnych zastrzeżeń i czyta się je bardzo dobrze, nie ma też mowy o żadnych kontrowersyjnych wyborach tłumaczeniowych.
Czy mogę zatem polecić książkową wersję ostatniego gwiezdnowojennego spin-offu? Jeśli film Wam się podobał, to nie widzę żadnych przeciwwskazań do przeżycia tej lekko ubogaconej historii na nowo, bo daje ona taką samą frajdę, co oryginał. Jednak stosunkowo niewielki stopień rozbudowania względem filmowego scenariusza sprawia, że książka raczej nie przekona do siebie osób, które z seansu wyszły niezadowolone bądź liczą na jakieś przełomowe fakty z uniwersum Star Wars i wpisanie akcji filmu w jakąś większą narrację.
Autor recenzji: Michał Żebrowski
- Tytuł: „Han Solo. Gwiezdne Wojny Historie. Opowieść filmowa”
- Autor: Mur Lafferty
- Wydawnictwo: Olesiejuk
- Data premiery wydania: 17 września 2021