Za nami drugi odcinek finałowego sezonu Wojen klonów zatytułowany A Distant Echo. Mieliśmy tym razem do czynienia z epizodem, w którym upakowano zdecydowanie mniej akcji, ale paradoksalnie był przez to nieco ciekawszy i bogatszy w treść niż pilot.
A Distant Echo stanowi bezpośrednią kontynuację wątku zapoczątkowanego przez The Bad Batch. Po odkryciu przez Reksa i Oddział 99 wskazówek odnośnie losu Echo, bohaterowie postanawiają wyruszyć do placówki Unii Technokratycznej na Skako Minor, by uwolnić więźnia lub przynajmniej dowiedzieć się, co tak naprawdę zaszło. Misja ta jest istotna również dlatego, że Separatyści są w stanie przewidywać ruchy wojsk Republiki dzięki umysłowi klona. Tym razem do ekipy dołącza też Anakin Skywalker.
Skako Minor i jego rdzenni mieszkańcy przedstawieni zostali w całkiem interesujący sposób. Podobał mi się motyw dziwnie brzmiącego języka obcych, którego niemal żaden z bohaterów nie był w stanie zrozumieć, więc jeden z członków Bad Batch musiał zająć się tłumaczeniem wypowiedzi przy pomocy tekstowego translatora. Sądzę jednak, że umieszczenie tubylców na planecie miało posłużyć jedynie za kolejny pretekst do pokazania, że „źli Separatyści” wszędzie przynoszą konflikt i zniszczenie, przy czym Republika jedynie reaguje na ich poczynania. Schemat ten jest już oklepany i wałkowano przez niemal wszystkie poprzednie sezony, więc nie bardzo rozumiem, po co brnąć w to dalej, ale chyba taki już urok TCW.
Niezwykle pozytywnie odbieram cały wątek rozterek Reksa względem losu Echo. Widać, że pod tym kątem scenariusz został poprowadzony z głową, a osobiste podejście do sprawy i reakcje Kapitana na nowe informacje o przyjacielu są naprawdę przekonujące. Nie mogę za to powiedzieć, by oddział Bad Batch stanowił mocny punkt programu, ponieważ jego członkowie swoją przesadną pychą i tandetnym humorem wzbudzają we mnie głównie zażenowanie.
Wisienką na torcie był za to finał poszukiwań, który uważam za interesujący plot twist, i ciekawi mnie, jak twórcy poprowadzą ten arc. Nie bez powodu nie poświęcam tu zbyt dużo miejsca Anakinowi, ponieważ jego obecność w tym epizodzie była równie zbędna, co nielogiczna. Poza przeprowadzoną ukradkiem konwersacją z Padmé (i niezauważeniem, że jego ukochana jest w dość zaawansowanej ciąży) oraz kilkoma machnięciami mieczem, młody Skywalker nie zrobił nic godnego uwagi.
Wciąż nie mogę się nadziwić, jak dobrze prezentuje się ostatni sezon The Clone Wars w stosunku do początków serii. Gra świateł, kolory i tekstury stoją na naprawdę dobrym poziomie – nie jest to może to samo, co dostaliśmy w dużo nowszych Rebeliantach, ale każdy z tych seriali ma swój nieco odmienny, unikatowy styl.
Na słowa uznania zasługuje także muzyka Kevina Kinera, która po latach wciąż trzyma wysoki poziom.
Jeśli interesuje Was ocena poprzedniego odcinka pod tytułem The Bad Batch, koniecznie zajrzyjcie do naszej recenzji.
Jeden komentarz