Za nami kolejny odcinek arcu o Oddziale 99. Odcinek tak nijaki, że aż nie wiem, co mogę o nim napisać i po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego nie postanowiono odnowić historii Crystal Crisis on Utapau…
Najnowszy epizod zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, co zakończył poprzedni – Echo został odnaleziony i zaczyna się wyścig z czasem. Anakin i klony muszą bezpiecznie wydostać członka Domino Squad, a następnie uciec z miasta Unii Technokratycznej na tytułowych skrzydłach Keeradaków. Jak można się było spodziewać, nie wszystko idzie po ich myśli i droidy ruszają za nimi w pościg, zaczynając przy tym atakować wioskę tubylców, których poznaliśmy poprzednio.
Jedyne, za co mogę pochwalić ten odcinek, to odczuwalne i dobrze działające napięcie w pierwszej części związanej z ratunkiem Echo, a także przecudny design droidów Unii – zarówno tych występujących dotychczas, które tym razem mogliśmy ujrzeć w formie latającej, jak i nowych, przypominających droidy-pająki, zwłaszcza w locie budzące spore skojarzenia z Wojną światów.
Reszta odcinka w żadnym wypadku mnie nie kupiła. Brakowało mi większej ilości równie ślicznych kadrów, co w poprzednikach. Miałem też pewne problemy z finałową bitwą. Nie chodzi mi tylko o to, na jak bardzo ogranych motywach jest skonstruowana i jak mało mordercza jest armia Separatystów, ale ona przede wszystkim nie wywołuje żadnych emocji, zaś zupełnie absurdalny jest moment, kiedy tubylcy na koniec dziękują protagonistom za pomoc, mimo że to Anakin i klony wciągnęli ich w tę bitwę i przyczynili się do śmierci niektórych z nich.
To jak dotąd zdecydowanie najgorszy odcinek bieżącego sezonu i chyba jeden z najkrótszych w historii serialu. Kolejny jednak zapowiada się dużo ciekawiej, a już po nim wreszcie dostaniemy nowy arc z Ahsoką, więc zdecydowanie jest na co czekać.
Jeśli interesuje Was ocena poprzedniego odcinka pod tytułem A Distant Echo, koniecznie zajrzyjcie do naszej recenzji.
3 komentarzy