Wśród pierwszych książek, jakimi uraczyło nas wydawnictwo Olesiejuk, znalazło się miejsce dla adaptacji serialowego The Mandalorian skierowanej do młodszych czytelników. Czy w obliczu anulowania powieści dla dorosłych poniższa książka godnie wypełnia lukę w kanonicznych opowieściach o łowcach nagród i stanowi satysfakcjonujące rozwinięcie serialowych wątków? Przekonajmy się!
Mandalorianin otrzymuje zlecenie pojmania celu, którym okazuje się być młody przedstawiciel rasy Yody. Jednak podejrzane zamiary klienta oraz młody wiek celu sprawiają, że Din Djarin zaczyna kwestionować rozkazy i kieruje się sumieniem, ruszając z Dzieckiem w podróż po galaktyce. Fabuła 1. sezonu serialu jest zapewne wszystkim doskonale znana, więc nie będę się nad nią dłużej rozwodził czy oceniał – na to autor powieści nie miał wpływu… Miał za to wpływ na przedstawienie tej historii i to, mówiąc oględnie, wypadło kiepsko.
Czytając powieść odniosłem wrażenie, że autor po prostu przepisał dialogi z serialu, a króciutkie opisy między nimi wypełnił tym, co akurat widział na ekranie, z kolei niektóre sceny w ogóle wyrzucił – najbardziej rzucający się w oczy jest cały prolog z pierwszego odcinka, którego w książce zwyczajnie nie ma. To sprawia, że struktura powieści jest zupełnie nienaturalna i skaczemy od jednej sceny do drugiej, czasami tak gwałtownie, jakby bohaterowie nagle się teleportowali. To, co działa w narracji wizualnej i filmowej, nie ma zupełnie racji bytu w przełożeniu na język literacki, a omawiana adaptacja dosadnie to uwypukla. Jakby tego było mało, nie dostajemy absolutnie nic w zamian. Dodatkowe sceny? Rozszerzenie świata? Głębsze wejrzenie w psychikę bohaterów? Smutna prawda jest taka, że na każde z tych pytań muszę udzielić odpowiedzi przeczącej. Na dodatek nie do końca przypadł mi do gustu styl Joe Schreibera, choć oceniając go czysto warsztatowo, jest jak najbardziej poprawny.
Nie mam za to do czego przyczepić się, jeśli chodzi o jakość wydania – na tym polu nowe wydawnictwo spisuje się bardzo dobrze. Książka oprawiona jest w matową, miękką okładkę ze skrzydełkami, na których zawarto krótką notkę o autorze oraz fragment powieści. Środek wypełnia 208 stron powieści wydrukowanej na nieco grubszym i bardziej szorstkim papierze niż w przypadku Światła Jedi. Jak przystało na książkę skierowaną do młodszego czytelnika, jest też większa czcionka. Bardzo miłym urozmaiceniem były znajdujące się na końcu 4 strony wydrukowane na papierze wyglądającym na kredowy, zawierające kadry z serialu opatrzone krótkimi, jednozdaniowymi opisami. Uważam, że lepszą decyzją byłoby umieścić te strony gdzieś wewnątrz książki, by zobrazować to, o czym opowiada akcja, aniżeli potraktować je jako formę streszczenia, ale wiem, że to już czepliwość z mojej strony. Jak na debiut w świecie Gwiezdnych wojen, bardzo dobrze poradził sobie tłumacz – Krzysztof Kietzman. Jest klimatycznie i w duchu znanych już tłumaczeń, więc czytelnicy nie muszą obawiać się żadnych kwiatków pokroju „Przymierza Rebeliantów”, czy astromechanika. Nie znalazłem też żadnych błędów w druku.
Z czystym sumieniem chciałbym polecić tę książkę… ale nie mogę. To bardzo dobre wydanie i ładnie będzie wyglądać w kolekcji na półce, ale de facto na tym kończą się powody, dla których ktoś powinien je kupić, nie mówiąc o przeczytaniu. Zamiast spędzenia kilku godzin nad książką, o wiele atrakcyjniejsze wydaje mi się zwyczajne obejrzenie serialu, zwłaszcza gdy to właśnie wydarzeń na ekranie jest więcej niż na kartach powieści.
Autor recenzji: Michał Żebrowski
- Tytuł: „Star Wars. The Mandalorian”
- Autor: Joe Schreiber
- Wydawnictwo: Olesiejuk
- Data premiery wydania: 4 maja 2021