Recenzje

Oceniamy listopadowe premiery komiksów z ery Wielkiej Republiki

Listopad okazał się zaskakująco łaskawy dla fanów The High Republic. I nie chodzi mi wcale o ilość komiksów, bo już miesiąc wcześniej mieliśmy do czynienia z czterema premierami. Tym razem bardzo wyróżniła się istotność przedstawionych wydarzeń i jakość wydanych zeszytów. Nie przedłużając, przyjrzyjmy się, co też przygotowali dla nas twórcy działający pod egidą wydawnictw Marvel i IDW.

Cavan Scott zdecydowanie nie zwalnia i serwuje nam kolejną niesamowicie mocną i ważną historię. Co też tu się nie działo i po jakie emocje nie sięga scenarzysta… W końcu nieco więcej wiemy o działaniu Levelera (czy też Niwelatora, jak określa go polskie tłumaczenie), czyli monstrum Nihilów zdolnego do niszczenia wrażliwych na Moc Jedi. Jednocześnie świetnie ukazane jest, jaką grozę w Keeve wywołuje pojawienie się potwora i spustoszenie, jakie zaczyna siać. Nic więc dziwnego, że docierający do posterunku Nihilów pozostali Jedi dosłownie wpadają w szał. To przede wszystkim Sskeer, który sprawia wrażenie, jakby na własną rękę chciał wyrżnąć w pień wszystkich swoich przeciwników. Trandoshanin zdecydowanie kradnie każdą scenę ze swoim udziałem, bardzo cieszy mnie widok tak naturalnych reakcji u Jedi, którzy dotychczas przypominali raczej emocjonalne posągi, a chwile słabości były zazwyczaj bardzo krótkie i nie aż tak intensywne. To także do tej pory zachowująca się nienagannie Avar, której skorupa pęka na widok potraktowanego przez Niwelatora Tereca, a cała furia zdaje się być skierowana na Lournę Dee. Bardzo podoba mi się kierunek, w którym ewoluuje ta seria i już nie mogę doczekać się kolejnego zeszytu.

Nawet jeśli po raz kolejny rysunki wyglądałyby tak jak tutaj – przez większość kadrów nie są najgorsze, chociaż styl Georgesa Jeanty’ego nie umywa się do ilustracji Ario Anindito.


FINAŁ

Poprzedni zeszyt przywrócił mi wiarę w to, że ta seria może przynieść jednak coś dobrego, ale niestety finałowy zeszyt zaprzepaścił to dobre wrażenie. Na przestrzeni całej serii Ty Yorrick nie doczekała się niemal żadnego rozwinięcia i zakończenie w żaden sposób tego nie zmienia. To nadal tak samo nieinteresująca postać, która bardzo często irytuje swoim zachowaniem i decyzjami. Zresztą, rozwiązanie głównego wątku również mnie nie porwało, wypadło bardzo sztampowo, nawet jego przedstawienie okazało się być dość nudne i nie przykryło mielizny samego konceptu. Zresztą, już po pierwszych stronach, znając poprzedni zeszyt, można było dodać dwa do dwóch i rozgryźć intrygę wieśniaków, związaną ze schwytanymi bestiami.

Minimalnie ciekawsze i bardziej szokujące okazało się rozwiązanie wątku retrospekcji, w których przeżywaliśmy wspólne przygody Kliasa i Ty. Żałuję, że nie stanowiły one centralnego elementu miniserii, bo wydawały się znacznie bardziej interesujące, a relacja między tą dwójką i wyraźna trauma Ty z powodu śmierci przyjaciela stanowiłyby ciekawy punkt wyjścia do emocjonalnej strony protagonistki. Tym bardziej, że całościowo czuję mocny niedosyt tego wątku – było go po prostu za mało.

Tradycyjnie mogę za to pochwalić stronę wizualną komiksu, jednak to za mało, bym nie miał uznawać go za prawdopodobnie najsłabszą rzecz należącą do The High Republic.


To druga część bardzo uroczej historii o Qorcie, z początkiem której zetknęliśmy się w poprzednim zeszycie. Choć początek pokazuje nam jeszcze ułamek pobytu młodego Aloxianina na Takodanie i jego późniejsze odejście z mistrzem Yodą, tak cała reszta komiksu skupia się na czasach obecnych i ataku Nihilów na zamek Maz Kanaty. Ataku na skutek którego Qort traci swoją kościaną maskę i choć pierwotnie stara się korzystać z jej szczątków, rozumie, że to nie ma większego sensu. Decyduje się więc ostatecznie ją porzucić – to naprawdę miła symbolika zyskania pewnej dojrzałości i gotowości do pokazania swojej prawdziwej twarzy. Reszta komiksu upływa więc na jego niemal samodzielnej i bardzo efektownej walce z garstką Nihilów, która uprzyjemniana jest przez komentarze Maz i Sav, jego dawnych opiekunek. Szczególnie urzekająco wygląda za to spotkanie Qorta ze swoimi przyjaciółmi padawanami, którzy po całej sytuacji błyskawicznie akceptują zmianę, jaka w nim zaszła. Szkoda tylko, że wątek Nihilów i Krixa po ataku został potraktowany bardzo po macoszemu i trudno mi go traktować poważnie.


Miałem trochę mieszane, choć nakierowane bardziej na pozytywną stronę, wrażenia z poprzedniego numeru – teraz już w pełni jednoznacznie mogę się wypowiedzieć na temat tego komiksu. Jest re-we-la-cyj-nie! Nie spodziewałem się, że Older udźwignie tak poważną tematykę, ale radzi sobie z nią w zasadzie bez zarzutu. Połączenie wątków prywatnej detektyw Sian Holt oraz Jedi Emericka Caphtora wyszło bardzo zgrabnie, a niektóre kwestie z poprzedniego zeszytu nabrały dodatkowego kontekstu i sensu. Bardzo sympatycznie wypada także początek ich relacji – choć oboje zajmują się dochodzeniami, to na pierwszy rzut oka widać różnicę w ich podejściu do prowadzenia śledztwa i rozbieżne charaktery, które nawzajem się dopełniają, tworząc niebywale interesujący duet.

Nie są to jednak jedyni bohaterowie tego zeszytu, bowiem przez pewien czas śledzimy także losy celu naszych detektywów, czyli poszukiwanego mordercy Arathaba Fala. Na ogromną pochwałę zasługuje nie tylko przyprawiający o gęsią skórkę design, ale też niepokojący klimat sekwencji, w których Fal się pojawia. Szczególnie czekam na jego dalsze rozwinięcie – walka z Nihilami i współpraca z doktorem Uttersondem może wskazywać, że jest to agent działający bezpośrednio na rozkazy Marchiona Ro… lub przeciwko niemu, a jego cele będą zbieżne z naszymi protagonistami.

Ponadto, dodatkowy plusik do oceny z pewnością należy się za wspomnienie Wędrownej Gwiazdy, syndykatu po raz pierwszy wspomnianego w innym dziele Oldera – Ostatnim strzale. Kończąc powoli ten przydługi opis wrażeń, nie mogę nie wspomnieć o ilustracjach, które spodobały mi się dużo bardziej niż w poprzednim zeszycie. Nie wiem, na ile to zupełnie odmienny, bardziej posępny, ale jednocześnie i bardziej barwny klimat całości się do tego przyczynił, ale Wachter wyraźnie podniósł jakość swoich ilustracji, sprawiających wrażenie bardzo pastelowych.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.