Jedną z najbardziej poruszających scen w mającym premierę wiosną tego roku serialu Obi-Wan Kenobi był moment, w którym tytułowy bohater po wielu latach w końcu znów zobaczył swojego zmarłego mistrza – Qui-Gon Jinna. Wcielający się w tę postać Liam Neeson udzielił wywiadu portalowi Chile Detail Zero, w którym podzielił się kilkoma interesującymi informacjami.
Ostatni raz na ekranie widzieliśmy Neesona w 1999 roku w Mrocznym widmie, więc był to powrót po ponad 20 latach. Liam powiedział, że zgodził się przyjąć propozycję ponownego zagrania w Star Wars, ponieważ nie chciał, aby ktoś inny pojawił się w tej roli. Istotne też było, że z zapytaniem wyszedł osobiście jego przyjaciel – Ewan McGregor.
„Ewan jest moim przyjacielem. Byliśmy w Los Angeles z zielonym ekranem w tle, Ewan w roli Obi-Wana siedział na prawdziwym wielbłądzie, a ja miałem tylko trzy linijki dialogowe. I robiliśmy próbę, ludzie zaczęli płakać – to było piękne.”
Aktor powiedział też, że traktuje swój występ jako hołd dla George’a Lucasa, do którego cały czas ma ogromny szacunek za to, jak rozbudowane uniwersum stworzył. Kolejną i jednocześnie ostatnią ciekawostką był pseudonim, jaki Ewan McGregor nadał postaci Jinna: „gin z tonikiem”.
Trudno przewidzieć, czy krótki występ w finałowym odcinku Kenobiego był dla Neesona ostatnim w roli Mistrza Jedi. Niewątpliwie jednak wspaniale było zobaczyć go jeszcze raz razem ze swoim uczniem.