Mimo że od premiery Skywalker. Odrodzenie minął już ponad rok, do fanów wciąż trafiają informacje, ciekawostki i teorie związane z finałową częścią trylogii Sequeli. Tym razem James Clyne, artysta koncepcyjny pracujący przy produkcji finału sagi Star Wars, ujawnił jedną z wykorzystanych w filmie grafik miasta w chmurach na Bespinie.
Ostatni raz na dużym ekranie siedzibę Lando Calrissiana mogliśmy zobaczyć w Imperium kontratakuje, gdzie miał miejsce pierwszy kultowy pojedynek Luke’a Skywalkera i Dartha Vadera. W 2019 roku znów mogliśmy zobaczyć ją w kinach, tym razem w ramach Epizodu IX.
Ujęcie latającego miasta z monumentalnym, rozpadającym się gwiezdnym niszczycielem w tle znalazło się wśród scen z finałowej sekwencji filmu J.J. Abramsa. Ukazywała ostateczny upadek Najwyższego Porządku i wyznawców Sithów w różnych częściach galaktyki. Tak sam artysta wypowiada się na temat swojego dzieła:
„Część krótkiej sekwencji na koniec Skywalker: Odrodzenie. Zabawne było tworzenie Bespinu pod presją. Miałem tylko dzień, żeby stworzyć grafikę, byliśmy spóźnieni z produkcją, więc wszyscy pracowaliśmy z lufą przystawioną do głowy.”
Wypowiedź ta dość dobitnie sugeruje, że pomysł dodania sceny nad gazowym olbrzymem pojawił się w ostatnich chwilach produkcji The Rise of Skywalker. Nie byłby to zresztą pierwszy przypadek, gdy w filmie tym umieszczono jakieś elementy pod wpływem nagłych zmian koncepcji.
Część fanów zwróciła uwagę na zaskakująco duży gwiezdny niszczyciel, który w porównaniu do miasta na pierwszym planie wydawał się zupełnie poza skalą. Sam James Clyne przyznaje, że wielkość statku była zdecydowanie przesadzona. Zabieg ten miał sprawić, by ujęcie wyglądało bardziej pompatycznie i pasowało do ostatecznego finału trylogii.
Miasto w chmurach zyskało status jednego z najbardziej kultowych miejsc w całej Sadze. Dziś, dzięki grafice, znów możemy podziwiać je w całej jego okazałości. Obyśmy jeszcze nie raz mogli obejrzeć tak niesamowite ujęcia na wielkim ekranie.
Źródło: The Direct