
W najnowszym epizodzie Księgi Boby Fetta mogliśmy zobaczyć młodego Luke’a Skywalkera, odgrywanego przez aktora Grahama Hamiltona, którego twarz została cyfrowo zmodyfikowana przy pomocy technologii deepfake, by wiarygodniej odwzorowywać wygląd Marka Hamilla z czasów nagrań do Oryginalnej Trylogii. Co jednak ciekawsze, głos Luke’a, jaki mogliśmy usłyszeć w 6. odcinku serialu, wcale nie był głosem Hamilla (przynajmniej nie bezpośrednio), a dziełem… programu komputerowego.
Richard Bluff, kontroler efektów wizualnych w Industrial Light & Magic, udzielił niedawno wywiadu magazynowi Esquire, gdzie opowiedział o procesie powstania odmłodzonego Luke’a.
„Odtworzyliśmy młodszą wersję Marka do ujęć, łącząc teksturę jego twarzy z teksturą twarzy dublera. Największym wyzwaniem dla tej sekwencji było to, że nie odmładzaliśmy Marka w każdym ujęciu, lecz korzystaliśmy z jego wcześniejszych występów, nad którymi musiała też popracować Lola.”
Następnie do rozmowy włączył się Matthew Wood, edytor dźwięku z ILM, pracujący dotąd nad wieloma produkcjami z uniwersum Star Wars, i wyjaśnił, jak powstała cyfrowa wersja głosu Marka Hamilla, za którą odpowiadać ma wspomniany już program Lola.
„To sieć neuronowa, do której wprowadzasz informacje i która się uczy. Miałem więc materiały archiwalne Marka z dawnych czasów. Zdobyliśmy czyste nagrane ADR z oryginalnych filmów, książkę na taśmie, którą nagrał wiele lat temu, a także słuchowiska radiowe o Gwiezdnych wojnach, nagrywane przez niego w tamtych czasach. Udało mi się uzyskać czyste nagrania audio, wprowadzić je do systemu, a on pociął to i zasilił swoją sieć neuronową, aby przetworzyć i zinterpretować te dane.”
Co sądzicie o głosie Luke’a Skywalkera w The Book of Boba Fett? Zorientowaliście się, że głos nie należy do Marka, tylko jest zrekonstruowany komputerowo?