Recenzje

Recenzja „Łotra 1” – film wojenny, jakiego potrzebował świat Star Wars [bez spoilerów]

Pisząc tę recenzję, jestem zaledwie jeden dzień po obejrzeniu premierowego pokazu Łotra 1, miałem więc dość czasu, by nieco uspokoić się po tym, co zobaczyłem na wielkim ekranie, ale jednocześnie nie minęło go aż tyle, bym pisał o wszystkim całkowicie na chłodno – myślę, że to stan idealny dla umysłu do upichcenia miarodajnego tekstu.

Łotr 1. Gwiezdne Wojny – Historie to spin-off osadzony w chronologii świata na krótko przed wydarzeniami znanymi z Nowej Nadziei, a jego fabuła skupia się w okół opowieści o tym, jak Rebelia zdobyła plany najgroźniejszej broni Imperium – Gwiazdy Śmierci.

Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy rozpoczyna się seans, to brak tradycyjnych „pełzających” napisów, które pojawiają się w każdej pełnometrażowej produkcji w świecie Star Wars. Nie byłem jednak tym faktem zaskoczony, bo już na długo przed premierą twórcy zapowiadali, że w spin-offach ich zabraknie. Film praktycznie od samego początku trzyma widza w napięciu, w bardzo sprawny sposób je budując i nie pozwalając oglądającym na zgubienie wątku. Na początku ma się wręcz wrażenie, że wszystko dzieje się nieco zbyt szybko i chaotycznie, jednak z czasem okazuje się, że w tym chaosie jest metoda, a fabuła zaczyna wyjaśniać przeskoki między lokacjami.

Łotra nie bez kozery nazywa się filmem wojennym, bo faktycznie takim jest i, co ważniejsze, jest bardzo dobrym filmem wojennym. Momentami ma się wrażenie, że produkcję o II Wojnie Światowej przeniesiono po prostu do gwiezdnowojennej piaskownicy. Nie brak efektownych i dynamicznych scen batalistycznych – spin-off jest nimi wręcz naszpikowany, ale absolutnie nie przeszkadza to w głębszym odbiorze fabuły, bo w większości przypadków bitwy i przemoc są integralną częścią tego, co dzieje się w filmie. Czuć, że nic nie jest tu wepchnięte na siłę.

Nie byłbym sobą i nie byłbym fanem Star Wars, gdybym nie wspomniał o smaczkach, których w filmie jest całkiem sporo, a uważny fan uniwersum jest w stanie bezproblemowo je wyłapać. Nie brakuje odniesień do starego kanonu, seriali animowanych, czy nawet gier komputerowych. Wszystko to wplecione jest bardzo subtelnie, nie starając się nachalnie dać nam znać, że „tu właśnie jest easter egg!”. Resztę w tej kwestii pozostawiam Wam, bo samodzielne wyłapanie drobnostek daje dużą satysfakcję.

Nie będę mocno zagłębiał się w kwestię postaci. Wystarczy rzec, że są napisane i zagrane bardzo dobrze. Nie było praktycznie nikogo, do kogo mógłbym się przyczepić – każdy aktor odegrał swoją rolę perfekcyjnie. Mnie do gustu szczególnie przypadła rola Donniego Yena (Chirrut Imwe) i Alana Tudyka (K-2SO). Oczywiście w filmie pojawia się też Darth Vader i dość powiedzieć, że mimo raptem kilku minut na ekranie, Lord Sithów wypada genialnie!

Na koniec wspomnę jeszcze o muzyce, bez której ciężko byłoby przecież zbudować klimat w jakimkolwiek filmie. Wyjątkowo nie była ona komponowana przez Johna Williamsa, a po krótkich przebojach i trudnościach, zajął się nią Michael Giacchino. Biorąc pod uwagę, że młody kompozytor miał tylko 4 i pół tygodnia na napisanie i nagranie wszystkich utworów, wykonano w tej kwestii naprawdę kawał dobrej roboty. Muzyka pomagała budować klimat w filmie i nie gryzła w uszy ani przez chwilę, mając nawet swoje wzloty.

Rogue One to Gwiezdne Wojny zupełnie inne niż wszystkie dotychczasowe filmy w tym uniwersum. Wchodzi on w zupełnie nową dla tego świata konwencję i świetnie sobie z nią radzi, dając nam wbijającą w fotel przygodę, która trzyma widza w napięciu od początku do końca. Gdy pojawiły się napisy końcowe nie miałem poczucia, że czegoś mi zabrakło, czy coś mogłoby być inaczej – czułem się po prostu spełniony, mając jednocześnie wrażenie, że mógłbym spędzić na sali kinowej kolejne dwie godziny, oglądając film drugi raz.

Mówiąc krótko: Panie Edwards, Ekipo Łotra – wykonaliście kawał naprawdę przedniej roboty!


Autor recenzji: Mikołaj Sałasiński

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.