Gry

„Jedi: Survivor” – co można zrobić lepiej w sequelu „Upadłego zakonu”?

[Aktualizacja] W momencie pisania tego artykułu byliśmy jeszcze przed publikacją pierwszego zwiastuna gry Jedi: Ocalały. Dla pełnego kontekstu zajrzyj do naszej analizy trailera.

Upadły zakon to jedna z niewielu gier Star Wars spod szyldu Electronic Arts, jakie ujrzały światło dzienne w ciągu ostatnich 8 lat, jednakże przygody Cala Kestisa mogą pochwalić się niebagatelnym sukcesem – zarówno pod kątem finansowym (ponad 10 mln sprzedanych kopii w ciągu roku od premiery), jak i wizerunkowym, bowiem fani przyjęli produkcję bardzo ciepło. Fallen Order stanowił także zupełne zaprzeczenie słów wielu przedstawicieli branży gier wideo, twierdzących, że kończy się era tytułów dla jednego gracza, a przyszłość leży jedynie w grach-usługach.

Chociaż wiele aspektów produkcji studia Respawn Entertainment spotkało się z pozytywnymi reakcjami, to zawsze istnieje miejsce na poprawę. Idealną okazją do wprowadzenia pewnych udoskonaleń w rozgrywce i fabule będzie nadchodzący sequel Jedi: Fallen Order, którego oficjalnej zapowiedzi spodziewamy się podczas tegorocznego Star Wars Celebration.

Przyjrzyjmy się zatem temu, co właściwie twórcy mogliby zrobić inaczej, by kolejny rozdział historii Cala jeszcze bardziej przypadł nam do gustu.

Więcej bohaterów niezależnych

Oczywistym krokiem ku zmianom na lepsze byłoby zaprezentowanie większej ilości towarzyszy, których moglibyśmy rekrutować do naszej załogi. W pierwowzorze przez niemal całą grę podróżowali z nami jedynie Cere Junda oraz Greez Dritus, by pod koniec dołączyła również Siostra nocy Merrin (nie liczę tu BD-1, będącego nieodłącznym kompanem Cala). Dobrze byłoby, gdyby twórcy mocniej wzorowali się na staroszkolnych grach RPG, jak chociażby Knights of the Old Republic, gdzie nasza załoga była liczniejsza, a osobowość każdego bohatera została mocno wyeksponowana.

Nie liczy się jednak tylko ilość, lecz także (a nawet przede wszystkim) jakość. Aby nowe postaci były wiarygodne dla odbiorców i wzbudzały w nas jakiekolwiek emocje, potrzebne są angażujące wątki z nimi związane, pozwalające rozwinąć nam jakikolwiek poziom zrozumienia i przywiązania do bohaterów. Za świetny przykład ponownie może tu posłużyć stareńki KotOR, a także genialna pod tym względem seria Mass Effect, gdzie relacje z towarzyszami odgrywały dużą rolę fabularną. Nie mówię, że twórcy Upadłego zakonu mają od razu rzucać się na głęboką wodę, bo tego typu rozwiązania wymagają zupełnego przebudowania modelu prowadzenia historii, natomiast jest to źródło inspiracji, na jakie z pewnością warto zwrócić uwagę.

Nie mniej istotni niż towarzysze są ciekawi bohaterowie niezależni, jakich będziemy spotykać na różnych etapach historii. W pierwszej części JFO nie było ich zbyt wielu, bowiem większość odwiedzanych przez nas miejsc było opanowanych jedynie przez wrogo nastawione istoty i ludzi, przez co jedynym godnym zapamiętania bohaterem niezależnym stał się Saw Gerrera, na którego wpadamy podczas kampanii na Kashyyyku. Mówiąc krótko – jest tu sporo możliwości i miejsca na poprawę względem pierwowzoru.

Planety i inne lokacje

Chociaż lokacjom pojawiającym się w ramach przygód Cala Kestisa nie można zbyt wiele zarzucić z punktu widzenia konstrukcji poziomów czy świetnego oddania klimatu odległej galaktyki, to towarzyszył im pewien mankament – było ich zdecydowania za mało. W sumie w trakcie gry odwiedzamy 8 planet i innych miejsc, lecz swobodne eksplorowanie możliwe jest tylko na połowie z nich, zaś reszta służy wyłącznie za tło dla fabuły. Oczywiście, ponownie można tutaj podnieść argument, że bardziej niż ilość liczy się jakość, jednakże Fallen Order wydaje się tytułem mocno skupionym na tym, by pokazać graczowi jak najwięcej różnorodnych środowisk, zatem naturalnym następstwem wydaje się wprowadzenie do sequela większej liczby ciekawych lokacji.

Skoro już jesteśmy przy temacie odwiedzanych obszarów, a wcześniej wspomnieliśmy o postaciach niezależnych, warto byłoby pomyśleć o stworzeniu jakiegoś huba, do którego moglibyśmy przybywać pomiędzy misjami, by zakupić nowe wyposażenie, porozmawiać z innymi postaciami, poznać plotki lub nawet podjąć się jakichś zadań pobocznych. W poprzedniej odsłonie mocno brakowało mi możliwości większej interakcji z NPC-ami i przyjąłbym takie rozwiązanie z otwartymi ramionami.

Ostatni podpunkt w tym rozdziale to konstrukcja poziomów. Nie jest to dla mnie warunek konieczny, by cieszyć się rozgrywką, ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby tym razem zrezygnowano z budowania świata w oparciu o podgatunek Metroidvanii, charakteryzujący się korytarzową konstrukcją i koniecznością wracania w te same miejsca, gdy już odblokujemy określone umiejętności, potrzebne do odwiedzenia konkretnego miejsca na mapie. Idealnym wyjściem byłoby ograniczenie takich rozwiązań do poziomów związanych z głównym wątkiem fabularnym, jednocześnie pozwalając na swobodniejszą eksplorację innych sekcji mapy. Rozumiem natomiast, że jest to jeden ze znaków rozpoznawczych Fallen Order i raczej nie spodziewam się, by deweloperzy mieli zamiar z niego zrezygnować w jakimkolwiek stopniu.

Personalizacja

Tak, należę do grupy osób lubiących „stroić się” w grach, więc aspekt personalizacji ubioru czy wyposażenia jest dla mnie istotny. Nie podobało mi się, jak po macoszemu zostało to potraktowane w Upadłym zakonie i mocno liczę na to, że winy poprzednika zostaną odkupione w sequelu. Ograniczenie się do możliwości zmiany poncza czy koloru kombinezonu, który suma summarum i tak wyglądał zawsze tak samo, to wręcz zbrodnia, gdy ma się do dyspozycji tak bogate w pomysły uniwersum, jakim są Gwiezdne wojny.

Na plus mogę jednak zaliczyć personalizację miecza świetlnego, ponieważ ten aspekt został wyraźnie dopieszczony, dając możliwość stworzenia takiej rękojeści, jaką sam chciałem dzierżyć, gdy jako dziecko biegałem po podwórku z kijem i latarką… Jeśli twórcy pozostaną przy tej formule, dodając jedynie kilka innych opcji, będę zadowolony.

Oczywiście pomysłów na ulepszenie kolejnej części serii Jedi może być znacznie więcej – moglibyśmy porozmawiać chociażby o fabule – ale nie chcę próbować być mądrzejszym od scenarzystów. Historia ukazana w części pierwszej przypadła mi do gustu i jedyne, czego w tym kontekście oczekuję, to jej godnej kontynuacji, stanowiącej sensowne i wiarygodne rozwinięcie znanych nam wątków.

O sequelu Upadłego zakonu dowiemy się więcej już podczas Star Wars Celebration. Wydarzenie odbędzie się w dniach 26-29 maja.

Podobne posty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Wykryto Adblocka :(

Hej! Nasza strona to owoc pracy pasjonatów, lecz musi się również utrzymać! Działamy głównie dzięki reklamom, które wyświetlamy. Rozważ wyłączenie Adblocka, aby zapewnić nam możliwość dalszego dostarczania ciekawych treści.